Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Pon sie 01, 2011 19:04 Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Czy jest wśród nas zaklinacz psów? Bo bardzo by się przydały światłe wskazówki...
Moi rodzice mają problem z dwoma suniami, które się do nich przybłąkały - przeprowadzili się na wieś, najpierw przyszła jedna sunia, jak się okazało w ciąży, bardzo płochliwa, naszym zdaniem ewidentnie bita przez ludzi. Wiejski pies, nienauczony mieszkania w domu, strasznie przeżywający wszelkie próby ograniczenia wolności (np. w zimie, kiedy rodzice próbowali brać ją do domu, kiedy były straszne mrozy. Jej córka, która została z moimi rodzicami, tez jest niestety niedomowa.
Generalnie problemu by nie było, bo obie są wysterylizowane już, zaszczepione, podchodzą na tyle, że można im na kark zapodać środki przeciwpchelne i przeciwkleszczowe, w obrożach chodzą, więc widać, że nie bezpańskie; gdyby nie dwa drobne szczegóły - brak ogrodzenia (którego nie będzie jeszcze przez jakiś czas, z powodów prozaicznych, koszty) oraz fakt, że Miśka, ta młodsza, namiętnie obszczekuje rowerzystów (a pozostałe dwa za nią lecą; dwa, bo oprócz matki Miśki jest jeszcze jeden przybłędek, dla odmiany pies domowy, tylko albo wywalony albo ucieknięty). We wsi wiedzą, że psy są przynajmniej nominalnie moich rodziców, więc wiadomo, jest do kogo zgłaszać pretensje.
I tu dochodzimy do problemu: moi rodzice nie chcieliby, by ktoś psom zrobił krzywdę, a takie ryzyko istnieje, póki nie ma ogrodzenia. Ogrodzenie oczywiście będzie, ale problem trzeba rozwiązać jak najszybciej. Zbudowali z tyłu domu duuuuuży kojec, ale wchodzi do niego tylko jeden pies: Biały Pies Pasterski (ten udomowiony, bardzo posłuszny). Miśka, główna szczekaczka, za nic nie chce, ucieka, nie daje się złapać. Jej matka zamknięta za wszelką cenę chce się wydostać do córki, a wzięta na smycz wpada w totalny stupor: nie reaguje na nic, żadne przysmaki, zero, puszcza tylko kłębami sierść ze stresu :(
Rodzice wstawili psie miski do kojca w nadziei, że może nauczą je, że tam się je i stopniowo je wprowadzą. Skutek jest taki, że Miśka nie przychodzi jeść (dodam jeszcze, że prośby rodziców, żeby sąsiedzi nie karmili psów, nie odniosły żadnego trwałego skutku).
Czy ktoś ma jakiś pomysł, jak poradzić sobie w takiej sytuacji? Czym wabić, jak postępować, żeby osiągnąć zamierzony skutek?
Mieliśmy nadzieję, że Biały Pies Pasterski da dobry przykład i suki się nauczą od niego, ale na razie efektów nie widać, a problem jest :(

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 01, 2011 19:26 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

ja wiem że moze nie do końca odpowiem na pytanie, ale polecam siatkę leśną.
Plus słupki z pniaków zabezpieczone smołą na wysokosc do 50 cm.
Na allegro można kupic razem z montażem.Koszt nie zabije.a psy nie będą biegac
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 01, 2011 22:52 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Duzo moznaby zrobic klikerem, ale czy rodzice zechca sie przylozyc? bo inaczej to tylko zlapac, zamknac, przyzwyczajac pomalu do smyczy na zamknietym terenie i wyjsc dopiero jak sie oswoja
recznie malowana ceramika na zamowienie:
http://www.facebook.com/album.php?aid=1357&id=1718874443&l=aa2b2f153d
ZAMÓW SOBIE KOTECKA... CZY CÓŚ

magyrato

 
Posty: 608
Od: Nie sie 22, 2010 10:00

Post » Wto sie 02, 2011 9:26 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Przyłożyć to się chcą (mają pewne ograniczenia czasowe, praca, wiadomo), ale oni i tak poświęcają im dużo czasu. Chodzą na spacery, próbowali też ze smyczą - na smyczy chodzi Biały Pies Pasterski bez problemu (ale z nim w ogóle nie ma problemu), który dawał dobry przykład Miśce. Tylko wtedy kojec był źle zrobiony i psy się z niego wydostawały :( Teraz kojec jest wzmocniony przeciw podkopom, ale Miśka odmawia współpracy. Zamknięcie Krzyśki tak po prostu powoduje u niej albo desperację, żeby wydostać się do córki albo stupor kompletny - mojej matce serce się kraje na plasterki wtedy.
Oni po prostu potrzebują łopatologicznych wskazówek, jak to robić w bardziej cywilizowany, a jednocześnie skuteczny sposób. Gdyby udało się psy oduczyć szczekania na rowerzystów, mogłyby spokojnie czekać na ogrodzenie, bez konieczności zamykania.

Żeby nie było gołosłownie, przedstawiam watahę ;)
Krzyśka i Miśka (Miśka siedzi)
Obrazek
Biały Pies Pasterski (jakaś szuja go pozbawiła jednego oka, zanim się przybłąkał)
Obrazek

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 02, 2011 12:17 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

ja nie poradze ale poprosilam kogos o pomoc
:ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto sie 02, 2011 13:12 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Mh...moim skromnym zdaniem to może kliker by i pomógł, ale w innych trochę warunkach. No i trzeba mieć umiejętność klikania, żeby nie wyklinać rzeczy niepożądanej (nieświadomie choćby). Nie wiem jak wygląda kojec dla psów, ale warto by było jedną trzecia kojca przysłonić czymś, robiąc w ten sposób miejsce zaciszne, w którym psy te bojaźliwe mogły sobie siedzieć jakby co.
Ponieważ cała trójka nakręca się wzajemnie, według mnie nie ma innego wyjścia jak wyłapać je i zamknąć w kojcu.
To że początkowo będą gubić sierść, nie jeść to normalne i po tygodniu powinno wrócić wszystko do normy.
Klikanie zostawiłabym na moment w którym psy siedziałyby w kojcu i wykazywały stan jako takiego uspokojenia.
Skarmianie z reki to świetny pomysł na obłaskawianie dzikusów, ale....
Sesje skarmiania powinny trwać bardzo krótko- z 5 minut i zawsze kończyć się ekstra bonusem- gotowana wątróbka, kawałek szynki, kabanos itp. w ciągu dnia robiłabym z 3 ~4 sesje. Ważne aby zachęcić psy do podchodzenia do człowieka. Kiedy już swobodnie będą podchodzić można pokusić sie o dotykanie, ale...
Nie od góry, co bardzo często się zdarza ludziom-hop i graba na głowie, lub na karczychu, a to w psim języku znaczy jedno-zwiewamy bo to coś chce mieć nadmierną przewagę. Dotykamy w okolice mostka, lub podgardla. Na początek dotykamy i skarmiamy. W dalszej kolejności można pójść nieco dalej, jak chociażby dotykanie łopatek. A dalej...no cóż, chyba wtedy już będzie ogrodzenie?
"Im dłużej przebywam z ludźmi, tym bardziej kocham swoje zwierzęta."
Wiem, robię błędy ortograficzne
Nie puszczone bąki powodują przesrane myśli.
[url=http://www.etovet.pl[/url]

Puchacz

 
Posty: 2013
Od: Nie lut 22, 2004 16:23
Lokalizacja: W-wa

Post » Wto sie 02, 2011 22:21 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Zeby pracowac za żarcie, to one by musialy byc glodne, a tam je ponoc ludzie podkarmiaja... ja bym rowniez byla w tej sytuacji za zamknieciem obu, niestety. albo sie oswoja, albo posesja sie ogrodzi ;)
recznie malowana ceramika na zamowienie:
http://www.facebook.com/album.php?aid=1357&id=1718874443&l=aa2b2f153d
ZAMÓW SOBIE KOTECKA... CZY CÓŚ

magyrato

 
Posty: 608
Od: Nie sie 22, 2010 10:00

Post » Śro sie 03, 2011 8:39 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Na smakołyki Miśka przychodzi do ręki, jednak próba złapania jej kończy się niepowodzeniem i ucieczką psa. Myśleliśmy, że uda się przyzwyczaić do misek w kojcu, że sama tam będzie wchodzić, ale na to trzeba czasu, a rodzice się boją, że jakiś nadgorliwy kretyn zrobi psom krzywdę :(

Puchacz, czy mogę w razie czego pomęczyć Cię na pw?

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 03, 2011 11:38 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

magyrato pisze:Zeby pracowac za żarcie, to one by musialy byc glodne, a tam je ponoc ludzie podkarmiaja... ja bym rowniez byla w tej sytuacji za zamknieciem obu, niestety. albo sie oswoja, albo posesja sie ogrodzi ;)



No ale jak sie psy uda zamknac w kojcu to chyba obcy nie beda mogli ich podkarmiac i jak troche zgłodnieja to wtedy mozna sporbowac zastosowc rady Puchacz bo wg mnie to jest najlepsza metoda.
A wogole to przy takich problemach rodzice nie moga byc tacy litosciwi i mieknac na kazde łzawe spojrzenie bo nigdy sie im nie uda oswoic psow. Psy posiedza w kojcu po pewnym czasie sie zorientuja ze nic im nie grozi ze strony znanego czowieka i powolutku zaczna sie odblokowywac tyle ze to na pewno potrwa jakis czas.
trzymam kciuki :ok:
Małgorzata
Obrazek

margherita

 
Posty: 771
Od: Pon cze 25, 2007 18:17
Lokalizacja: Puszcza Mariańska/Żyrardów

Post » Śro sie 03, 2011 16:53 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Kciuki podziałały :D
Właśnie rozmawiałam z ojcem - psy siedzą w kojcu, nie buntują się, a Krzyśka (ta starsza) zaczyna już chodzić na smyczy na spacery :D Ba, Miśce nawet na spacerze dzisiaj mowę odjęło, bo nie odezwała się ani słowem do kobitki przejeżdżającej na rowerze :D

Po rady klikerowe na pewno się zgłoszę, bo myślę, że warto na dłuższą metę z nimi tak popracować, jak już okrzepną i przyzwyczają się do obecnych warunków.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 05, 2011 14:31 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Proszę bardzo, jak chcesz mnie nękać postami na PW, to pisz.
"Im dłużej przebywam z ludźmi, tym bardziej kocham swoje zwierzęta."
Wiem, robię błędy ortograficzne
Nie puszczone bąki powodują przesrane myśli.
[url=http://www.etovet.pl[/url]

Puchacz

 
Posty: 2013
Od: Nie lut 22, 2004 16:23
Lokalizacja: W-wa

Post » Nie sie 07, 2011 14:33 Re: Może wiecie, bo ja nie - jak poradzić sobie z psem?

Puchacz pisze:Proszę bardzo, jak chcesz mnie nękać postami na PW, to pisz.

Czy aby na pewno wiesz co czynisz? :ryk: :lol: Co do tematu, podsumuje krótko - można?, można :ok:

rabelka

 
Posty: 33
Od: Czw mar 17, 2011 13:01




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości