J.D. pisze:dwa lata -fakt-ciężko -ale może okazać się że szybko "zaskoczy";miałam takie przypadki

Zdaniem karmicielki to on zostal wyrzucony. Kiedy się pojawił na osiedlu ( zapomnialam zapytac kiedy), to ponoć normalnie dawał się brać na ręce.
Teraz do karmicielki podchodzil, ale głaskać już się nie dawał.......jak się żyje na ulicy, to brak ostrozności przypłaca się życiem.
Wiesz.........mnie się bardzo trudno koty wypuszcza. Nie wierzę w szczeście w piwnicy.......Raz mi się zdarzyło hihih, ale się kota zaparła i też nie poszła. Postanowiła zostać domowa.
A wczoraj wychodząc od wetki, u której Rudego zostawilam - patrzę leży przy śmietniku rozwalona przepiękna tri.......Podeszłam bliżej, ta nic. W myślach sobie powiedziałam - jedz durna babo do domu - wykarmiona, zadowolona, pewnie ludzka. Zaraz gotowa jesteś komuś kota rąbnąć......Matko i cóko - LECZYĆ!
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"