Milka od 2 tygodni bardzo chora

Teraz już lepiej- wiem, że przeżyje- zaczęła samodzielnie jeść

parę dni temu
Szczerze mówiąc to sama do tego dopuściłam
Ok. 3 tygodnie temu przytargałam parotygodniowego kociaka w stanie agonalnym, 2 dni później udało mi się odnaleźć jego siostrę- też
z kk ale w lepszej formie.
Koty oczywiście odizolowałam i leczyłam.
Ale po tygodniu u Milki się zaczęło
Z godziny na godzinę, coraz gorzej- gorączka, biegunka, ślinotok i owrzodzenie jamy ustnej- kotka przestała jeść i pić- mordka była jedną wielką ropno- krwawą masą

MASAKRA
Kicia jest młoda- trafiła do nas po ciężkim wypadku- połamana- nikt nie pomyślał wtedy o szczepieniu, kilka operacji, potem kastracja, bo się ruja zaczęła
ach

omal jej nie straciliśmy

Teraz jest już naprawdę lepiej

przy okazji wiem, że nerki, wątroba zdrowe, badania względnie przyzwoite, bez białaczki i kociego Hiv-u- porobiliśmy wszystkie badania, bo przez pierwszy tydzień było coraz gorzej i w jednej lecznicy zawyrokowali, ze to białaczka- bez badań i żeby kota uśpić.
Zmieniliśmy lecznicę i przy okazji znalazłam lekarza- zaklinacza kotów

naprawdę
Z moich domowych wirusa złapała też najstarsza- czarna Sonia- postrach weterynarzy- na szczęście w formie dość lekkiej...
Reszta zdrowa
Noo, nie zmienia to faktu, że mam aktualnie w mieszkaniu w śródmieściu 6 kotów ( 3 moje, reszta DT ) - 4 dorosła- 2 malce, 5 kotek- 1 kocurek
2 zdrowe- 4 chore
Milce zdjęć nie robiłam- nie nadawałyby się do upublicznienia
ale rudzielca i czekoladę Wam pokażę, a co

(i chyba założę im wkrótce nowy wątek

)





Oczywiście zdjęcia nie są dzisiejsze- mają 2-3 tygodnie
maluchy żrą jak opętane- rudy Feluś bije rekordy- psy głodne tak nie jedzą- każdego dnia zastanawiam się kiedy pęknie
