» Pt lip 29, 2011 10:36
Re: Łódź 812+303 - kilka dni z życia wolontariusza - zapraszamy
Ewa dołączyła do nas niedawno - kilka miesięcy powolutku i w miarę spokojnie pomagała kotom znalezionym przez siebie, a ostatnio wpadła w wir i w pazurki Mariji – obie z racji wakacji mają nieco niej zajęć, mieszkają niedaleko siebie i pochłonęło je wspólne wariactwo. Poniżej maile Ewy, która próbuje sobie uporządkować co-nieco. Zapomniała o paru kursach z kocią pomocą dla Jolibuk5, o przejęciu od Joli 6 smoczkowych kociąt z Wólczańskiej - w zamian za dwa starsze Snickera i Cleo, o łapaniu kocura, kotki i kociąt dworcowych, o rekonesansie na Włókienniczej i pewnie o paru jeszcze akcyjkach, bo sporo się dzieje.
Wszystkich zdjęć Ewy nei wkleję - brak czasu przepraszam….
Zapraszamy spragnionych zajęcia i wrażeń wolontariuszy do TOZ i FFA – u nas nie ma czasu na nudę, zawsze jest oś do zrobienia.
czwartek 14 lipca
pojechałam do zaprzyjaźnionego zakładu krawieckiego po szmaty i Ewa pokazała mi kota, który od paru dni śpi w magazynie na pudłach
krótkie oględziny i po południu natychmiast do Tesco do Coolcaty
diagnoza: silne odwodnienie i jeszcze nie wiadomo co siedzi we krwi
zostałam godzinę na kroplówce
następnego dnia Krawiec został cały dzień w lecznicy na "dowadnianiu" i mijauł pobraną krew do badania
następnego dnia znowu wizyta
następnego dnia znowu wizyta
następnego dnia znowu wizyta...
na szczęście Ewa i Artur to bardzo mili i kochający (zbierający) zwierzęta
na szczęście mają auto i woziliśmy się z Krawcem w bolidzie z klimatyzacją
na szczęście wyniki Krawca były dobre, ufff
no może trochę za mało czerwonych i trochę za dużo białych
Annskr pierwszego dnia krawcowego nowego życia zawiozła klatkę, w której kocur mógł być zamknięty
a następnego wymieniliśmy mu na dwa razy większą
teraz Artur wozi już Krawca sam do Tesco i sam też robi mu zastrzyki
do końca tygodnia Krawiec, tzn Artur oczywiście, ma się uporać z uszami a potem ciach jajeczka!
a potem Krawiec zostanie w zakładzie pod ich opieka
piątek 15 lipca - czwartek 28 lipca
1. Wschodnia 66 - matka, zeszłoroczny synek i 4 tegorocznych kociaków, budynek grożący zawaleniem, brama zamknięta na głucho i zakaz wstępu, klucz w sejfie administracji
2. Karbonia spod Bagdad Cafe
3. Matka i 2 Karlsony z Dachu
4. kocur z Jaracza 4 na gościnnych występach na Wschodniej 66
5. Piotrkowska 123
6. Wschodnia 65
7. centrum, budynek Policji
nie pamiętam już jak to szło po kolei...
wszystko mi się pomieszało i ponakładało na siebie...
a więc:
(1) - udało mi się namówić p.Adama z administracji do współpracy przychodził (przyjeżdżał) na każde nasze zawołanie, nawet w sobotę i w niedzielę - fajny facet ale niestety nie do adopcji...
pierwszej nocy złapała się matka i dwa maluchy (dz+ch), pojechały do Amicusa na Widzew, zostały tam do poniedziałku
to była sobota rano i nie bardzo mijauł'yśmy auto do transportu i nagle telefon... szef Bagdadu Paweł
i on mi mówi, że od dwóch dni pod klubem koczuje kot (2)
a ja mu na to, że pójdziemy go zobaczyć ale najpierw prosimy żeby nas zawiózł na Widzew do lecznicy
a on na to: dobrze
zawiózł nas tam i z powrotem... do Bagdadu
a tam czarno białe cudo
chude okropnie i bardzo oswojone i potwornie brudne (zdj.1-2)
no to my kota do składziku i po kontener
kota do kontenera i do Asa
w Asie uprosiłyśmy żeby Karbonia została do poniedziałku (szczególnie, że mijauł'a robaczycę)
w poniedziałek Marija zawiozła ją do biura do klatki (zdj. 4-5)
potem w ww ruderze złapał się gość z Jaracza 4 (4)
zadzwoniła do mnie pani, że to jest kot którym ona się opiekuje i bardzo prosi o wypuszczenie go na miejsce
Annskr zrobiła to z nieukrywaną radością!
potem złapał się zeszłoroczny synek i następny maluch (Fizia Pończoszanka - dymna dziewczynka)
i pojechały do Amikusa
Annskr nie mogła się zdecydować co zrobić z maluchami...
rezultat: dymna dziewczyna siedzi u niej w domu a dwójka czarno-białych w kiosku u pani Pończoszanki jest intensywnie oswajana przez jej syna
(gwoli wyjaśnienia: to p. Grażynka i ma kiosk ze skarpetkami i pończochami jakieś 50m od tego miejsca)
w międzyczasie Marija złapała na dachu komórek domową kocicę (3)
niestety dwójka maluchów spierdoliła w szczelinę
cały sobotni poranek obchodziłyśmy przyklejone do siebie plecami i bokami komórki (łącznie z dachami) na trzech przylegających do siebie podwórkach
potem usiadłyśmy na schodkach do klatki schodkach budynku i jadłyśmy bułki z pomidorem i ogórkiem
i paliłyśmy papierosy
i zastanawiałyśmy się gdzie są te dwa puchatki
i tak siedzimy i jemy
i tak siedzimy i jemy
i nagle ze szczeliny wyłania się pierwszy maluch
i nagle ze szczeliny wyłania się drugi maluch
no to my po drabinę
na dach
ustawiamy klatkę i czekamy
zadzwoniłam do Martyny
pytam czy przyjmie
powiedziała, że tak
najpierw złapało się jedno
za jakieś pół godziny drugie
....ufff
przyjechała Martyna i zabrała (zdjęcia opisane dachówka 1-7 to już dziewczynki u Martyny)
a ja pojechałam z Marco do jego nowego domu... (szczegóły w innym mejlu)
i nóg nie czułam...
i to była już sobota (chyba)
powinnam jeszcze dodać, że z Mariją cały czas kursowałyśmy: Kilińskiego - Jaracza - Wschodnia - Składowa
a w niedzielę leżałyśmy i czekałyśmy na telefon od pań ze Wschodniej
w poniedziałek rano zwinęłyśmy klatki
w ruinie na Wschodniej 66 został jeszcze jeden kociak
postanowiłyśmy zrobić tam przerwę
niech trochę zapomną
potem informacja o Piotrkowskiej 123 - matka i maluch w piwnicy (5)
klatka stała w zamkniętej piwnicy dwie doby
karmicielka znajdywała klatkę zamkniętą i bez jedzenia - myszy?, szczury?
kocica może wychodzić, maluch nie - za wysoko
potem informacja o Wschodniej 65 - matka i 4 maluchy w piwnicy (6)
kocica może wychodzić, maluchy nie - za wysoko
i w jednym i w drugim wypadku maluchy jeszcze nigdy nie widziały światła dziennego - koszmar!
na Wschodniej 65 łapiemy w tym tygodniu
Annskr załatwiła miejsce gdzie będzie je można przetrzymać jakieś 2 tyg.
może to wystarczy żeby się oswoiły...
ufff...
(7) w środę telefon: trzy koty na terenie Policji, nowa pani naczelnik straszy, że je wytruje, ale to już na później, najpierw maluchy
i tym to sposobem mamy już dzisiaj
jutro na siódmą gnam na Piotrkowska 46 bo tam sprząta pani, która sprząta też na Wschodniej 65 (6)
...mam nadzieję, że chociaż trochę chudnę biegając tak po okolicznych podwórkach...
ufff...
w załącznikach zdjęcia w kolejności jak w spisie treści