Dzięki za rady. Ja te składy dzielnie studiuję, ale prawda jest taka, że nie tyle o mięso chodzi, co o składniki odżywcze, więc niewykluczone, że mimo stosunkowo małej zawartości mięsa - w sumie karma jest świetna. Tyle że tak na oko to ciężko ocenić... Póki co więc na tym RC Babycat jesteśmy (drogi jak nieszczęście oczywiście, ale póki co to mały kot i stać mnie jeszcze

), z Animonda vom Feinsten mamy pasztecik w wersji kitten (bardzo smaczny, a jakże) i czekamy na przesyłkę z Zooplusa - lada dzień psia karma i puszki Animoda Carny przyjdą (i modlę się, żeby kotu posmakowały i wyszły na zdrowie). Poza tym chyba rzeczywiście eksperymentować trzeba. Wątpię, czy dorosłego kota na Royalu czy Hillsie będziemy trzymać, ale póki co dużo nie je, to można poszaleć.

Poza tym mam takie przekonanie, że może rzeczywiście te karmy są lepsze od konkurencji, ale ta różnica jakości niekoniecznie jest warta różnicy w cenie...
Jeszcze się pochwalę, na co się dzisiaj skusiłam. Tadam!
http://allegro.pl/drapak-dla-kota-uzywa ... 08413.htmlOd początku strasznie mi się podobał, ale cenę to ma dość zabójczą (w ogóle drogie to są zabawki, a niekoniecznie fajne). Ten model dizajn ma świetny, wygląda na praktyczny (a ja mam liczne pomysły, jak go udoskonalić) i jeszcze doskonale mi do pokoju pasuje...

Jak go na Allegro znalazłam w tej cenie, to nie wahałam się długo. Oby się kotu (i szczurom) spodobał tak bardzo, jak podoba się mnie.
W ogóle biedne szczury chyba się kota boją. Wypuściłam je dzisiaj rano, to cały dzień prawie nie wyłaziły zza kanapy, dopiero na noc je wyłowiłam (same wrócić nie chciały). Dramatu nie ma, ale zdaje się, że Simbia się kociego zapachu boi i reszta przez nią nerwowa się robi. Będę próbować jakoś ostrożnie zapoznać zwierzaki ze sobą, żeby gryzonie mogły poznać tego groźnie pachnącego stwora i przekonać się, że nie jest tak morderczy, jak mogłoby się wydawać.
Znacie jakieś dobre tematy/artykuły/książki o oswajaniu psów z kotem? Na razie problemów większych nie ma, ale do stabilnej i bezpiecznej sytuacji to nam bardzo daleko. Ludzie mnie uspokajają, że "ich pieski też na początku warczały na kota, a teraz się lubią". Ale moje nie warczą. Moje się gapią. I ślinią (no, prawie). Po Grzance to widać, co zamierza. Ona ma taką szczerą mordę. Wiadomo, że bardzo by chciała kotka spróbować (bardziej nawet niż Wiórcia), ale dobrze wie, że jej nie wolno. Więc bez zaproszenia nawet nie próbuje nosa zbliżyć. Wiór inaczej. Minę ma taką niewinnie zaciekawioną, powęszy, popatrzy - i cap!, bez ostrzeżenia próbuje kota uszczypnąć. Nie kłapie całą paszczą, ale nawet takie z pozoru niegroźne ugryzienie mogłoby kotu zrobić krzywdę. Trzeba być stale na baczności. Wiem, że to dopiero pierwsze dni, ale chciałabym wiedzieć jak najwięcej, żeby orientować się w sytuacji i prawidłowo reagować.
Kot też za psami chyba nie przepada. Nie lubi, jak szczekają. I warczy na nie, jak za blisko pchają nosy. Wyczuł, spryciarz, że nie mają najsympatyczniejszych względem niego intencji...