Nie no kolejna afera
Nie rozumiem informacja poszła na PW do zainteresowanych, nikt na wątku nie napisał
literalnie, że kot żyje...
I co- afera

Bo nadarzyła się okazja, by dokopać Smarti.
Jakbym dostała taką informacje, a później przeczytała informacje przekazaną przez Marzenie11, nie musiałabym dzwonić, wiedziałabym, co z kotem się dzieje. Mogłabym co najwyżej nie pochwalać tego, ze nie napisano
wprost. Ale żadnej sprzeczności tu nie wiedzę, sprzeczności doszukują się wyłącznie "życzliwi" i chyba ta kolejna afera pokazuje, kto czym był zainteresowany
Wrogowie już kilka dni temu zbierali się na "atak" za Carlita. Wtedy czytając te posty (na innych nie związanych wątkach) miałam wielki niesmak, odebrałam to jak
wyczekiwanie na śmierć Carlita, która przy jego stanie i chorobie była kwestią czasu
Kiedy pojawiła się ta afera, mimo, że nie znam Smatri i nie śledzę codziennie jej wątku, miałam pewność, co się stało, a i zrozumienie, dlaczego nie napisała wprost (choć tylko intencji, nie wierzyłam zaś, ze to coś mogłoby dać).
Co wynika z powyższego? (retor)
Osoby zainteresowane dostały informacje, ciekawe która poinformowała "aferzystów"

Czas weryfikuje nasze znajomości- Tyle.
Zacytowany, korony fragment w kontekście opisanych PW, brzmi jednoznacznie i nie jest trudny do zrozumienia, wystarczy tylko nie doszukiwać się kolejnej afery.
Nie miałam wcześniej info o Carlicie, bo niby dlaczego. Smarti ma prawo zachować dla Siebie informacje o Swoim rezydencie, podzieliła się z innymi na PW, z jakim skutkiem, oceni Sama, jak każdy z nas, weryfikując znajomości.
Już od jakiegoś czasu na forum zbierano się na nagonkę za Carlita, na innych wątkach, w tym poczytnych

Ciekawe, czy tak jak wtedy odebrałam, wrogowie wiedzieli już wtedy o odejściu kotka, czy tylko cierpliwie wyczekiwali
Rozwalacie to forum. Coraz bardziej robiąc z niego "tanią rozrywkę", a nie miejsce, gdzie można pomagać kotom. I wiem, ze w zależności od grupy dzielącej się tak naprawdę na tych, co coś mają do Smarti (za pewna Siebie, za dobrze ma w życiu, za wielu kotom na raz chciała pomóc, za.. za.. zawiść ludzka

), czy sympatyzujących (przyjaciół, poczytywaczy nie czekających na sensacje) każdy będzie się trzymał swojego i nikt tu nie czeka na przekonywanie, no prawie wszyscy już wiedzą. Ja uważam po tym, co zobaczyłam na długo przed feralnym wpisem (niejednoznacznym), że to kolejna okazja do
dokopania. Dla mnie to nic więcej.
I mierzi mnie to wszystko

Szkoda tylko potencjału tego miejsca, ale co poradzić
