Megana pisze:Księciunio wyczytał, że sierpówki, ale możliwe, że zasnął w połowie książki.
Jakby Księciunio doczytał, toby wiedział, że grzywacze, nie sierpówki... Musi się naumieć żeby wiedzieć co je i nie spożyć TRUJĄCEGO ptaszka!
Tutaj poza zwyłymi wróblami i gołębiami wszystko chce wyglądać bardzo egzotycznie, ale wygląda plastikowo...
Szczygły amerykańskie są cytrynowo-czarne (nasze są ładniejsze!), tutejsze trznadle- krwistoczerwone (pirangi szkarłatne), lokalne sójki trochę mniejsze, ale bardzo niebieskie (modrosójki błękitne), coś co wielkością i kolorem przypomina naszego kosa, ma czerwone pagony na skrzydłach (epoletnik krasnoskrzydły), najpospolitsze drozdy mają rude piersi, żaden z dzięciołów nie przypomina naszych...
Poza tym budzą mnie wrzaskiem stada papug (zielone aleksandretty obrożne) przylatujące rano znad zatoki-ale one to akurat w wielu miejscach na świecie przystosowały się do życia (ostatnio widziałam je w parkach w Londynie i Sewilli), no i stada gęgających gęsi kanadyjskich (bernikli białolicych). -Ponieważ nastały okropne upały, to gęsi przylatują rano na wypielęgnowaną, podlewaną trawkę...
Byle kałużę obstawia zaraz jakaś czapla, zalatują do ogrodu -'na drinka'- kolibry, no i drażnią oczy czerwone kardynały...
To nieprawdopodobne ile tu zwierząt żyje, pomimo potwornego trucia środowiska. Te wszystkie rezydencje są ulokowane w lesie, ale nikt nie chce mieszkać z dobrodziejstwem leśnego inwentarza -w lasach leją hektolitry pestycydów p/kleszczom i tylko wtykają w ziemię chorągiewki- "nie wyprowadzać dzieci i zwierząt na trawą-aplikowano pestycydy"...

Nasze kosy- zdrowsze dla kotów! -Tutaj natychmiast powiedzieliby: 'ORGANIC food'

Geriatrzyk -genialny!!!

Prośba o częstsze odsłony, bo ciotka może czytać, tylko odpisać -niekoniecznie...
