
Owszem, miałoby to sens, gdyby każdy kto jest w stanie przyjąć kota na DT, zrobił to. Ale ostatecznie jedni są przepełnieni, a inni "nie mogą" bo .... (i tu wpisać jeden z miliona wykrętów lub wyimaginowanych powodów). Potem się okazuje, że najbardziej mogą ci, którzy mają więcej zwierząt, mniej pieniędzy i więcej na głowie od tych pozostałych. Bo jak zawsze - chcieć, to móc.
A standardy chyba każdy ma swoje, o ile mieszczą się w granicach zdrowego myślenia. Moim standardem był jeden tymczas (bo swoje mam trzy), czyli nie więcej niż 4 koty w jednym czasie. W tej chwili mam sześć. One nie wiedzą, co to jest kryzys albo przepełnienie. Tak samo, jak nie wiedziały te dwa działkowe szczeniaki, chociaż były trzecim i czwartym psem w domu - może dzięki temu żyją.
Jakoś nie widzę oczami wyobraźni, a mam dość sprawną, jak Halina mówi temu przejechanemu kotu: "sorry stary, remont mam"
