Matko, ile ja się dziś kilometrów nakręciłam, chyba ze 100

Ty...ł...ek mi do siedzenia przywarł. Rano swoje sprawy, a po południu pojechałam m. in do TOZ-u Police z następnymi fantami na bazarek dla zwierzaków (będzie w sierpniu). Zawiozłam tez inne prezenty i karmę. Wracam do Szczecina, do mamy, potem do domu a tu telefon od męża że znaleźli zagubionego kotka (z wczoraj) na wysypisku, obok kartonów ze szkłem. Siostrzyczka czy braciszek prawdopodobnie nie przeżył... mały jest w straszynym stanie. Ja znów za kółko i do Leśna po kota a potem znowu do Polic, do siedziby TOZ. Maluch na około 5 tyg, brudny, chory, koci katar, brzuch robalowy, złożyliśmy się z mężem na leki dla malucha i poleciałam po "maluchową" karmę - nie obrażając Polic nachodziłam się tam za wszystkim. Dziewczyny jutro jadą z nim do lekarza. Miał maluch szczęście, ile to zwierzaków z taśmy dało sie już od śmierci uratować. "Moja" uratowana ciężarna suczka Mika, w tamtym roku wyrzucona do śmieci i spalenia już dawno dupinkę w dobrym domu grzeje. Oby maluchowi też się udało!
Ostatnio edytowano Wto lip 19, 2011 20:56 przez
agajwg, łącznie edytowano 1 raz