
Mamy 3 letnią kotkę,jest z nami od samego początku.
Od czwartku mamy kocura,myśleliśmy że jakoś to pójdzie,że się zaprzyjaźnią,ponieważ jakiś czas temu był u nas kot mojej ciotki która wyjechała na urlop (zwykły dachowiec-kastrowany) no i jakoś się dogadały,nasza kotka pogoniła go kilka razy,ale po kilku godzinach wąchały sobie noski...po 3 dniach łasiły się do siebie i bawiły.
Teraz jednak mamy większy problem,pierwszy dzień kocur spędził za pralką,musiałam go wyjąć bo chciałam zrobić pranie i nie chciałam by mu się coś stało,syczał na mnie,wcisłam tam rękę i zaczęłam go głaskać,zaczął pomrukiwać i się rozciągać.
Zatkałam dziury wokół praki tak by już tam nie wszedł,to sobie znalazł inną kryjówkę,za komodą,więc i tam zatkałam dziury,bo przesiadywał tam calutki dzień.
Wychodzi tylko w nocy,gdy wyjęłam go wtedy zza pralki to wykorzystałam sytuację,że miałam go na rękach i włożyłam do kuwety,by wiedział gdzie należy robić swoje potrzeby.Kot jest dorosły więc zna dobre maniery,ale niestety kupa przy drzwiach,za biurkiem,siuśki na dywanie.Nie chce wchodzić do kuwety...może postawie 2 ?
Poszperałam na necie i znalazłam informację,że adaptacja moze trwać 2-3 tygodnie.Myślałam że jak wybiorę kota tej samej rasy to nie będzie większego problemu...
Nasza kotka widzę,że go toleruje-jak wychodzi w nocy to go obserwuje,nie goni,nie atakuje,pobuczy i tyle,a ten kocurek nie idzie marszem tylko biega jakby chciał szybko zjeść i wrócić do kryjówki.
Czy pozatykać wszystkie możliwe miejsca w domu gdzie może się schować ?
Może zostawie mu jedną kryjówkę gdzie śpimy i gdzie nasza kotka przebywa najwięcej czasu
Jedzą z tej samej miski,piją też.Nasza kotka w dzień a kocur w nocy,w poprzednim domu kot był reproduktorem w hodowli,jednak hodowczyni z powodu choroby musiała zrezygnować ze swojej pasji...Wiem tyle że w hierarchi był nisko,kotki rządziły,był pieszczochem.Trochę mi smutno,że nie możemy go wymiziać,ze biedaczek tak się chowa i żyje jak uciekinier...