evalla - dzisiaj
Po kolei.
Usiadłam przed Mikunią w długich spodniach i zaczęłam ją delikatnie głaskać po grzbiecie - miauknęła prawie bezgłośnie więc jej powiedziałam: daj się złapac to pani doktor ściągnie Ci ten kołnierz. Po czym lewą ręką (słabszą) wzięłam ją za skorę na karki i tak po prostu zaniosłam do transportera

Nawet nie drgnęła, nie poruszyła lebkiem, żadną łapą, nie miauknęła - totalnie NIC!! Szok!
Całą drogę się rozglądała i była spokojna. W lecznicy, akurat nie planowo była jej wetka prowadząca i zajęła się wraz z wetką dyżurną i techniczką ściąganiem szwów. Zostałam wyproszona z gabinetu, aby kotka nie słyszała mego głosu i była spokojna plus nie kojarzyła mnie z tykmi zabiegami.
Mikunia na początku (pewnie dla kociej przyzwoitości) syknęła długo i przewlekle, ale potem była bardzo spokojna i grzeczna. A troszkę było trudno, bo to czego się obawiałam że to mozę jakas grzybica czy cuś to po prostu strup który niestety narósł na szwy. Mikunia zniosła wszystko dzielnie, wraz z oglądaniem pupy. Jednak dała wyraz swojemu niezadowoleniu robiąc mega kupsko i troszkę czasdu spędziłyśmy na świeżym powietrzu, aby choć trochę wywietrzć zapachy przed podróżą tramwajem i metrem
Wszystko jest OK
Jedynie mam obserwować, czy nie będzie za mocno i intensywnie drapać podraznionego przez strup ucha - jeśli tak to trzeba będzie jej załozyć kolnierz jeszcze na 3-4 dni, aż do wygojenia. Ale ja już jej wytłumaczę, zeby się zbyt mocno nie drapała.