Nie chce mi się cofać.. Ile to po operacji? I skacze na klamkę? A jak wychodzisz i izolujesz to nie skacze, czy jakoś zamykasz? To może jak jesteś też zamykać?
Co kot - to inaczej, ale jeśli on obolały, w kołnierzu, bez możliwości bronienia się... to może, jeśli masz inne pomieszczenia, zadomowić go osobno na jakiś czas? Chyba, że inne koty są miłe i opiekuńcze? Jakoś nie pamiętam czy pisałaś jaki maja stosunek do nowego?
A po co jest codziennie u weta? Toż to stres dodatkowy, chyba, że lubi weta

Skoro nie dostaje kroplówki ani nic..[o kosztach nie wspomniawszy]. Zastrzyk? Nie da sie w domu?
Ludzie tu karmią takie niejedzące koty strzykawkami kilka razy dziennie, albo innymi sposobami.. Z palca , jak pisze najszczęśliwsza.. Ważne, żeby jadł cokolwiek, choćby malutko, ale coś. Czy to jest tak , że on wręcz się broni przed jedzeniem? Bo wtedy wziąć pod uwagę, że coś mu przeszkadza...MOże w buzi, może w przełyku.. Jeśli nie, to dasz radę strzykawką choćby to mleko. Po troszeczkę i.. spokojnie. Jeśli jesteś tak zdenerwowana jak to brzmi w postach, to kot to czuje.
I sprawa koksowni - nie da sie tego komuś 'sprzedać'? Nie o pieniądze tylko o pomoc fizyczną poprosić? To tylko pytanie - wiem, że może nie być możliwości. Bo jesli jedna już urodziła, następne zrobią to zaraz , a Ty idziesz do szpitala... Co z kotkami? Pozabijasz jak wrócisz?