Z braku sił, czasu i weny nic nie napiszę

Ale życzę Ci Vill - dostojna jubilatko, spełnienia wszystkich marzeń, powodzenia w życiu osobistym i w pracy, więcej uśmiechu i mniej stresów.

nie mam wcale czasu na forum, dlatego ostatnio mało tu zaglądam. Praca jest cudowna - jestem bardzo zadowolona, ale zanim sobie wszystko poukładam, to zapierdzielam od rana do wieczora. Dziecię stęsknione, koty takoż - jak wracam do domu to jestem obłożona z każdej strony przez spragniony czułości przychówek. Zuza przykleja mi się do d... i chodzi ze mną nawet do łazienki,

Zaczynają mi się robić odciski od przytulania. najśmieszniejszy jest Pompon, który kładzie się obok mnie w pozycji "na sfinksa" i patrzy mi znacząco w oczy. kiedy się do niego odezwę, kotek wywala się od razu na plecki i nieruchomieje w oczekiwaniu na głaski. Ale ja wtedy nie głaszczę od razu, tylko znowu do niego mówię - wówczas kocio robi kilka wężowych ruchów leżąc na plecach i znów zastyga. No, to ja znowu gadam - kocio znów się pręży i wystawia łapkę robiąc do mnie kwiata i nadal się wpatrując. Trwa to czas jakiś, aż wreszcie mój niedotykalski kiedyś kotek, nie mogąc się doczekać głaskania wstaje, włazi mi na kolana i wywala się na plecki na moich kolanach z miną "no chociaż mnie nadepnij":lol: Wtedy zostaje wytarmoszony i wycałowany bardzo starannie

Dziecię zazdrosne spycha Pompona, albo przyłącza się do pieszczot, zależnie od tego czy ma miejsce, czy nie. Pozostałe koty też tylko czekają - Frędzel ociera mi się o nogi, a Cizia usiłuje się ułożyć jako futrzany kołnierz. Czuję się dopieszczona...aż do przesady