No już.
Jednak sposobu z jogurtem nie sprawdziłam, bo za sprawą Kiki podawanie tabletek odbyło się u niej w pokoju, a nie w kuchni.
Akurat tym razem obeszło się bez scen i udało za pierwszym podejściem.
Silence mnie rozbraja.

Wie, że jest na diecie. Na początku szukała okazji, by dorwać się do misek reszty kotów. Teraz nawet do nich nie dojdzie.
Jak dostają mokre czeka, aż ją zawołam i idzie do Kiki pokoju. Wczoraj wołam, a jej nie ma.
Patrzę, a ona wygląda od Kiki, jakby chciała powiedzieć:

"już jestem, czekam, przecież wiem, że mi przyniesiesz tutaj".
Moja mądra kocica.
