Rafał stał w kolejce cichutko,a kobieta opowiadała że jakaś babcia sasiadka dała kociaka wnusiowi,wnusio zabrał kotka na podwórko,bawił się nim,mówiła ze między innymi próbował nakarmić kotka piaskiem.
Kobieta zabrała dziecku kocinę a teraz nie wie co z nim zrobić,powiedziała że nie moze mieć go w domu,więc przekazała koledze,ale kolega też nie może go dłuzej trzymać.
Nie mieli dla kotka ani kuwety,ani jedzenia(choc cos na pewno jadł,tylko nie wiemy co)ani nic.
A kocinka ma ok.1 miesiąca

Owszem Rafał zadzwonił do mnie zeby spytać czy kocinke zabrać,ale przecież co ja miałam odpowiedzieć?
No i przytachał okruszka.
A okruszek zasypiał najpierw na siedzaco.Wiem,powinnam do weta.Wiem bo sama sie przestraszyłam.Ale o tej porze nie ma szans na sensownego lekarza.Maluch ogólnie nie ma jakis objawów chorobowych,martwi mnie tylko czy najadł się piasku czy nie i czy do płucek mu jakieś ciało obce nie wleciało.Oddycha "czysto",zaczał ssać mojego palca,dałam kapkę Klary,zaczał pić i zasnał.Pysiek wytarłam i kazałam Rafałowi wziać na rece i pilnować tacki bejbusia z RC(żeby mu nikt nie zjadł).Mały łapczywie zjadł i zasnał mu na brzuchu.
Myślę że moze poczekac do jutra.Pewnie przespi całą noc,jest masakrycznie umęczony.
Maleńki jest,na takim szkrabie nie mogę przyoszczedzać na karmie,jesli banda "w chlewiku"

Pupę ma posikaną,łapki tylne obklejone,nie wiem jeszcze czy nie ma przypadkiem biegunki,no nie wiele na razie wiem.
Pieniedzy uzbieranych na zabiegi Lilu nie moge ruszyc,ona musi mieć leczenie zagwarantowane.
Moze ktos mógłby zafundować temu okruszkowi dobre dzieciakowe zarełko?
Na takim malcu nie można oszczedzać.Przynajmniej na poczatku.