Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
genowefa pisze:(...)
Ekonomia. Tylko tym kierują się pesudohodowcy. I tylko ekonomia może ich zmusić do wycofania się z interesu.
Nemi pisze:genowefa pisze:(...)
Ekonomia. Tylko tym kierują się pesudohodowcy. I tylko ekonomia może ich zmusić do wycofania się z interesu.
Więc może odkupić kota (bo nieetyczne jest nie udzielenie pomocy potrzebującemu), a następnie zapytać uprzejmie urząd skarbowy czy dana transakcja została została prawidłowo opodatkowana ? Urząd Skarbowy nie potrzebuje dowodów w postaci zwierząt, które z tego powodu mogą trafić na długo do schroniska. Ot, taki mi się pomysł pojawiłI w sytuacji, kiedy musiałabym podjąć decyzję - właśnie tak bym zrobiła.
genowefa pisze:Oczywiście, że nie. To napędzanie biznesu pseudohodowcom.
Ludzie płacą => biznes się kręci => trzeba zwiększyć produkcję
Ludzie nie płacą => produkcja nieopłacalna => koniec produkcji
Ekonomia. Tylko tym kierują się pesudohodowcy. I tylko ekonomia może ich zmusić do wycofania się z interesu.
genowefa pisze:(...)
Z tego co wiem to Urząd Skarbowy jest zainteresowany tylko dużymi kwotami.
ka_towiczanka pisze:... ponieważ nie poddajemy analizie żadnego konkretnego przypadku. ....
J.D. pisze:na "nie" głosują ci co nigdy nie byli w żadnej "pseudo"
Zofia&Sasza pisze:J.D. pisze:na "nie" głosują ci co nigdy nie byli w żadnej "pseudo"
Mylisz się. Przynajmniej co do mnie.
aamms pisze:Pisałam o tym nie raz i nie dziesięć chociażby w wątkach 'adopcje puchatkowa'..
nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie..
i dlatego nie zagłosuję..
wiem tylko jak wyglądają i jakie bywają te wykupione koty..![]()
tym bardziej mi trudno..
ale poczytam wątek..
Zofia&Sasza pisze:Wydaje mi się, że pytanie jest źle postawione, bo to nie chodzi o etykę. Tylko o skutki takiego działania, o jego sensowność w dalszej perspektywie. ....
aamms pisze: (...)
I chciałam napisać jedną rzecz ale od razu zaznaczam, że nie mam zamiaru generalizować i proszę szanownych hodowców, przynajmniej forumowych, żeby się na mnie nie obrażali..
Ale kochani moi, może w końcu należałoby jasno powiedzieć, że nie byłoby pseudo, żeby kiedyś, choć raz jakiś hodowca nie sprzedał niekastrowanego kota w niepewne ręce.. Sorry ale to hodowcy są pierwszymi dostarczycielami tzw. - sorry za określenie - 'materiału wyjściowego'..
Jak zaznaczyłam, nie mówię o wszystkich ale sama 'złapałam za rękę' hodowców z trzech bardzo, bardzo znanych hodowli persów..
Nie podam ich nazw, ale mogę opowiedzieć jak było..
pierwsza historia - znaleziony na allegro piękny, chociaż bardzo zabiedzony pers z rodowodem, niekastrowany.. sprzedawano go za 50 złotych.. Dowiedziałam się co to za hodowla, zadzwoniłam i okazało się, że hodowca, delikatnie mówiąc, ma w nosie to co się stanie z tym kotem.. A rodzony brat zabiedzonego persa - sukcesy wystawowe, nagrody, kolejne tytuły.. Obaj pochodzili od kotki, która na planecie persji widniała w dziale 'zasłużone dla rasy'..
(pers został wykupiony, wykastrowany i ma dom na Mazurach)..
druga - poznałam kiedyś taką jedną, co rozmnaża 'persy'.. zaprosiła mnie do domu, pokazywała koty, co więcej, pokazała rodowody obojga rodziców, dość licznych miotów sprzedawanych na allegro, ale gratce i gdzie tam jeszcze.. Już nie mówię, że starałam się jakoś ją przekonać, że można inaczej, zgodnie z prawem, ale to jak groch o ścianę..
Ale nie o tym chciałam napisać.. Ponieważ widziałam rodowody, to jasne, że dowiedziałam się z jakiej hodowli pochodzą oba koty.. Też bardzo znana i długo już istniejąca..
I kiedyś na wystawie spotkałam hodowcę.. zapytałam czy wie, że jej koty służą do produkcji pseudopersów bez rodowodu.. I w odpowiedzi usłyszałam - proszę pani, ja już tyle lat mam hodowlę i sprzedałam tyle kotów, że naewt nie mam głowy do tego, żeby zastanawiać się, co się z nimi teraz dzieje..
Dodam, że koty z tej hodowli również mają niezłe osiągnięcia wystawowe..
A małe kociaki z rozmnażalni są prawie stale obecne na portalach ogłoszeniowych..
i trzecia historia..
Kiedyś, dawno temu na jednym z pokazów spotkałam hodowcę ślicznych persów.. Trochę porozmawiałam, pozachwycałam się, powiedziałam, że marzę o takim i na tym się skończyło..
Minęło parę lat i kiedyś pod stadionem Olimpii w Warszawie siedział tenże hodowca i miał za sobą trzy albo cztery maluchy..
Podeszłam, nie poznał mnie..
Zaczęłam rozmowę: co to za kicie, jakie ładne, ile kosztują..
No i odpowiedź zwaliła mnie z nóg:
Kosztują 400 a z rodowodem - 800..
Chwilę łapałam powietrze a potem powiedziałam panu skąd go znam i jak się nazywa.. wymieniłam też nazwę hodowli jaką prowadzi..
Od tego czasu pan na wystawach jest dla mnie niezwykle miły..
EDIT: to są trzy przypadki, z którymi zetknęłam się osobiście..
I już samo to wystarczy, prawda?
A sprawa likwidowanej 'hodowli' i mój list do KKR?
POza kurtuazyjną odpowiedzią zero odzewu..
Żaden z hodowców, których koty znalazły się w tej 'hodowli' (za tego co wiem) nie zainteresował się ich losem..
To co powyżej napisałam należałoby zmienić.. jak napisałam - nie dostarczać pseuduchom kotów do rozmnażania.. inaczej nigdy to się nie skończy..
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 135 gości