FFA Łódź 812+542 - nowy wątek, zapraszamy

Wstawiłam na allegro
http://allegro.pl/show_item.php?item=1711746983

A tutaj na Tablica.pl:
http://tablica.pl/oferta/ratunku-glodzi ... DbPvR.html

Dzięki, dziewczyny...
Przez weekend z ostatnich zgłoszen nalczyłam 32 kociaki do zabrania.
Ewa wczoraj znalazła kolejne coś na Chojnach, ulokowała u koleżanki.
My z p.Elą zgarnęlyśmy wczoraj tzy maleńkie chore kociaki spod Makro, mamka pojechała na sterylke.
A w piątek po pracy łapałam chorą kotkę - i w rezultacie dowiedziałam się parę słów prawdy do sobie ... od osoby, która mnie zna i wie co robię...Zdołowało mnie to kompletnie...

ja chyba mam jednego Waszego podopiecznego u siebie

tylko nie wiem którego i skąd on jest, hehe

magdaradek pisze:ja chyba mam jednego Waszego podopiecznego u siebie
tylko nie wiem którego i skąd on jest, hehe

Chyba z Pomorskiej 73, dwa chore tam łapałam, buraska i czarnego, i cztery oseski. CC oba odratowała, buraska wyadoptowała.
Dzięki wielkie Wam Obu :1luvu:

tak, tak, u mnie jest czarnuszek. Nazwałam go Dżin

annskr pisze:A w piątek po pracy łapałam chorą kotkę - i w rezultacie dowiedziałam się parę słów prawdy do sobie ... od osoby, która mnie zna i wie co robię...Zdołowało mnie to kompletnie...

Ania, ty się nie dołuj, niech się dołują ci, co nie robią tyle, co Ty! :ok:

magdaradek pisze:tak, tak, u mnie jest czarnuszek. Nazwałam go Dżin

toniku (Tonika) Ci brakuje, pomyśl o tym :mrgreen:

Pisałam w piątek o chorej kotce z Winnej. Zadzwoniłam do znajomej kociary mieszkającej w sąsiedztwie, niezależnie od pani wcześniej dzwoniącej zlokalizowała kotkę, zainteresowały się nią jeszcze dwie panie. Ponieważ kotka ręcznie złapać się nie dawała, ale nie odchodziła spod bloku, popędziłam z klatkami po pracy, rozstawiłyśmy trzy klatki, złapała się szybko. Zabrałam do lecznicy - zżółknięty, zakatarzony szkielet, straszny zanik mięśni, bardzo rozdęte jelita, leukocytoza ponad 30tys, ogólne zakażenie organizmu,. Biochemia prawie w normie. Kotka zachowuje się jak oswojona - dzikiego kota musiałabym uśpić od razu, wypuszczony po kuracji w lecznicy szybko znów znalazłby się w takim samym stanie. Kotka domowa, próbujemy - nawadnianie, karmienie na siłę, antybiotyk dożylnie, zobaczymy. Nie mam dla niej potem żadnego miejsca, nie wiem, gdzie ją wepchnąć, na dworze czeka ponad 30 kociaków i mimo poszukiwań nie ma dla nich miejsca….. Osoby, które prosiły o pomoc dla niej - nie wezmą..
W sobotę po południu wiadomość - kotka bardzo słabo się nawadnia, nie wchłania wody, nie chce jeść, na rtg płyn w brzuszku… praktycznie bez szans…

Jednocześnie telefon, że w Makro trzy maleńkie zagilone kociaki, w oczach staje mi mój kochany Don Gil stamtąd… W sobotę p.Łucja wypuściła domowego czarnego kocura złapanego na parkingu na kastrację, dwa wcześniejsze zatrzymała, kolejnego nie może…

Umawiam się w lecznicy na wieczór, trzeba podjąć jakąś decyzję o kotce…. Nie wiem, jak to będzie decyzja, trzeba zobaczyć kota, porozmawiać z lekarzami.. Wysyłam smsa do znajomej kociary, z odpowiedzi otrzymuję nakaz walki za wszelką cenę, absolutny zakaz usypania, obietnicę dofinansowania. Spotykamy się w lecznicy. W rezultacie ma dziś przejąć kotkę i zabrać ją do innej lecznicy, bo do „mojej” nie ma zaufania, a ja jestem gorsza od rakarza, gdyby wiedziała, ze łapię te kotkę po to, by ją uśpić, nie pozwoliłaby jej łapać, wolałaby, by została pod blokiem.
Nie mogę tego zrozumieć - to osoba, która pomogła wielu kotom, znamy się z kociego podwórka parę lat, czasem skrócenie cierpienia to też pomoc… a ona zostawiłaby….

To chora koteczka

I dla zamknięcia piątku - ów oswojony kocurek, dla którego nie mamy miejsca, wypuszczony po kastracji

Sobota - telefony po całej Łodzi, do znajomych, mniej znajomych, nieznajomych - z prośbą o dt dla kociaków - 5 z Chocianowickiej, 4 z Wapiennej, 6 z Widzewa, 4 za Zgierskiej, 2 z Murarskiej, 1+3 z działek na Kreciej…. I jeszcze kilka telefonów, nie pamiętam, skąd… Praktycznie nic… 10-12 dni dla chorych paluszków…

Niedziela - jedziemy z p.Elą do Makro, buźka Gila stoi mi w pamięci, tamte podobno źle wyglądają. Widywane są w magazynku zewnętrznym, jeśli same nie wyjdą - nie wyciągniemy ich spod palet.

Matka łapie się błyskawicznie, średnio dzika i bardzo piękna, ktoś z pracowników otwiera magazynek, maluszki na szczęście śpią razem, zgarniamy je bez trudu - najwyższy czas, jeszcze da się ocalić oczka…

Dziewczynka z białą strzalką na nosku – Donna Elwira,
i dwóch chłopców -
czarny Don Ricardo Teodulio Pedro Diego y Gomez,
i jaśniejszy Lope Sanches Alejandro y Liuz y Hernandez

Maluszki same nie jadły - wczoraj karmiłyśmy drobniutko posiekaną wołowiną, dzielnie załapały. W nocy same wsunęły pól gourmecika wymieszanego z woda, na śniadanko drugie pół - pić nie bardzo umieją - są dopajane strzykawką, i dodajemy wodę do kamy.
Ale do kuwety trafiły wszystkie - trzy kaluże były zaraz po ulkowaniu w klatce, pierwsza kupka - wieczorem.
To zdjęcie z dzisiejszego ranka

W Makro rozmawiałyśmy z jednej z managerów - kotów nie lubi, ale wie, że odstraszają szczury i myszy. Może w porozumieniu z nim da się wysterylizować pozostałe koty stamtąd? Zapewnić im karmienie i budki? Marzy mi się…

Coś się kluje dla kociaków z Wapiennej, kciuki bardzo potrzebne.

Pan K. w ubiegłym tygodnu dowiózł dwie kotki z Chocianowickiej na sterylkę, dziś zawiózł kolejne dwie :ok:

.
KOCAKI TAM CZEKAJĄ NA SWOJA SZANSĘ...

masakra kocia jest w tym roku :evil:

Ania jak zawsze ogarnęła to szaleństwo :ok:

tak,w tym roku jest istna MASAKRA

ja boje się iść łapać koty, ze znajdę jakieś małe, boję się panicznie bo nie mam gdzie zabierać, a jak zobaczę to mózg nie da mi spokoju, ja się do tego nie nadaje

I najgorsze, ze nic się nie wyadoptowuje, bo w miejsce wyadoptowanych możnaby wziąc następne, a tak to ciężko...

aga-lodge pisze:masakra kocia jest w tym roku
Ania jak zawsze ogarnęła to szaleństwo

Chyba powinni być "Anię jak zawsze ogarnęło to szalństwo", bo ja nic nie ogarniam. Tylu kociaków od kilku lat nie było. W schronisku też - wczoraj dowiedziałam się, że pod 40... Tyle bywało w 2005-2007, jak zaczynałam na forum, potem jakoś dzięki sterylkom miejskim i innym - karmicieli dzięki pomocy lecznic, fundacyjnym - sytuacja byla w miarę opanowana. W dwóch ostatnih latach udalo się pomóc wszystkim kociakom i kotom zgłaszanym do nas, wziac je na dt albo po naczej pomóc w adopcjach. Ale miejskie zaczynały się nie w maju, a znacznie wcześniej...
(Żeby nie było - orientacyjnie szacuję, że w Łodzi wykonuje sie 2,5-3tys sterylek wolnosyjacyh rocznie, z tego my robimy może 10%)

Dziś wieczorem prawdopodobnie będą łapane kociaczki z Wapiennej - karmicielka coś wymysliła, prosila o lapkę :ok:

Kolejna kotka z Chocianowickiej dojechała do lecznicy

5 MALUSZKÓW Z CHOCIANOWICKIEJ CZEKA - ZAGROŻONE I JUŻ CHORE

Czarny kocurek z parkingu, o którym pisałam kilka dni temu, został u p.Łucji w mieszkaniu… Szuka pilnie domu… Odniostla go na parking, po kilku godzinach przechodziła - siedział w tym samym miejscu, więć wzięła pod pachę i zabrała.. A dziś rano pomagałam przepakowywać jej do kontenera tego stworka złapanego w nocy. Dziki nie jest. Wcale. To już czwarte domowe w ciągu ostatnich dwóch-trzech tygodni. :roll:

Montes ma chwilowo możliwość krótkotrwałego tymczasowania - przejęła do Abrakadabr@ dwie gruzowe bliźniaczki, zadrowe, zaszczepione, odrobaczone - bardzo potrzebne kciuki za szybką adopcję :ok:

I wielkie, wielkie dzięki :king:

Panie z Wapiennej znalazły tymczas dla kociaków ze swojego ogródka - wczoraj z Magdą spędziłyśmy tam miły wieczór przy herbatce, koty łapały się same - ku zaskoczeniu pań, które chyba wyobrażały sobie gonitwę po chaszczach i łapanie rękami w stalowych rękawicach. Łup to trzy kocięce dziewczynki, mało dzikie, za to wrzaskliwe - zwłaszcza burasia - i matka, na szczęście prawdziwie dzika. Czwarte kocię, wystraszone, nie złapało się, klatka czeka. Trójeczka po odpchleniu, odrobaczeniu i wyposażeniu w książeczki zdrowa pojechała do dt, mamusia - na sterylkę.
Oto dziewczynki i mamusia - w kolejności łapania:

Uzupełniam statystykę o kastrację dwów kocurków od "podopiecznych" Aga-lodge.

Nieustannie proszę o dt / ds dla chociaż jednego kociaka z Chocianowickiej....

o matko, jakie czapeczki :ryk:

To Wasze wpłaty z lipca na nasze fundacyjne konto - bardzo, bardzo dziękujemy w imieniu potrzebujących zwierzaków, to znacząca pomoc dla nich :1luvu:

.
Za pieniążki zadekretowane na Chocianowicką koty dostaną worek karmy - 15kg Miglior Gatto - nie jest to karma najwyższej jakości, ale myślę, że będzie im smakowala. 95zł - brakujące za operację suni staruszki z teo wątku viewtopic.php?f=21&t=128741&p=7644386#p7644386

Pozostałe pieniążki będą wykorzystane na koszty leczenia, odrobaczenie i szczepienia
3 kociaków z Makro
4+1 u Abrakadabr@
3 z Wapiennej (i czwartego, jeśli się złapie)
calego stadka u Bordo
kotki z Winnej - pierwsze badanie krwi i rg, pozostale koszty ponosi prywatna osoba, która zabrala kotkę z lecznicy
oraz na sterylki i kastracje w tych przypadach, kiedy nie możemy skorzystać z talonów - w lipcu były już trzy takie sterylki.

100zł - Frodo Łódź
250zł - Walentyna T. Szczytno
50zł - Iwona Z. Łódź - na Chocianowicką
100zl – Małgorzata K. Warszawa
100zł – Piotr B. Warszawa
10zł - Robert C. Piastów
Razem 610zł

FFA Łódź 812+542 - nowy wątek, zapraszamy

Kto przegląda forum