Lilu po pierwszej wizycie.
Napiszę tak: WOW!!!
Jestem pod wrazeniem!i nie o nagłe cudowne uzdrowienie łapki mi chodzi,ale o całokształt!
Serio,a już ja na temat lekarzy wybrzydzać potrafie,oj potrafie
Nadgoniłam też informacje dotyczące kolejnego tygodnia opieki nad Lilu,czyli:
-zabiegów na pewno powinno być 10
nie wiem tylko co dalej
-zastrzyków(vibragen)ma dostać 30(seria),z poprzedniej recepty było 5 ampułek,czyli 20 dawek,dzisiaj wziełam kolejną receptę bo do trzydziestu zabraknie
co dalej z Vibragenem,bede pytać po 30 dawce
Zabiegi to elektroakupunktóra(mam nadzieję ze napisałam bezbłędnie)o zabiegach mozna poczytać tutaj:
http://www.wet-plus.plLilu podczas zabiegu była generalnie bardzo grzeczna.Na początku cała uradowana podzieliłam sie z lekarzem swoim wspaniałym odkryciem,że kotka wcale mi sie nie wyrywa,nie reaguje,wiec ja nie boli.Na to lekarz że to nie dobrze.
Bo skoro nie reaguje to znaczy ze nie czuje.
Myślałam ze to dobrze ze nie marudzi
Moje zadanie polegało na przytrzymywaniu koteczki zeby sie nie wierciła,lekarz zaproponował zebym usiadła,ale ja dzielna jestem ponadto na stojąco wygodniej kotka przytrzymywać.Układ igieł i tego co tam lekarz robił był wielokrotnie różny,po kilku przyciągnęłam sobie nogą krzesło i jednak usiadłam.Dłuuugo to wszystko trwało.
Ale podobało mi sie,bo było bez pospiechu,bez nerwów,wszystko przemyslane,dopowiedziane i w ogóle.
Po którymś razem Lilu energicznie drgnęła i zamierzała sie wyrwać.
Ja od razu do lekarza-"oooo,chyba cos poczuła!to chyba dobrze?"
Lekarz nie podzielił mojej euforii,jest bardzo,bardzo ostrożny w wydawaniu opinii.Zdarzyło się też ze Lilu lewa przednia łapką próbowała zdjać igłę z prawej,więc oprócz tylnych przytrzymałam jej lewą przednia zdrowa,na to Lilu z poczatku sie uspokoiła,a po chwili zupełnie zapomniała i wyciagneła na cała długosć łapkę prawą(ta niby bezwładna)
widziałam to!widziałam!widziałam!
Potem przyszeł lekarz(bo go w tamtym momencie przy nas nie było)a ja oczywiscie natychmiast cała w skowronkach zaczełam opowiadać o tym wyczynie Lilu.
Na to lekarz pokiwał cicho głową i powiedział-no tak,teraz pobudzamy nerwy,wiec mogły zareagować(czy jakos tak).
A teraz to juz sama nie wiem co było czym,czy sie cieszyc,czy nie ma czym,czy co w ogóle...
Wstawię Wam fotkę,bo ukradkiem pstryknęłam Lilu dwie,sorki za jakosć telefon tylko przy sobie miałam.