Tak jak już komuś napisałam ostatnio mam wspaniałego Małża i bardzo dobre koty

Bez tej czwórki facetów, zabranie Mrusia nie byłoby możliwe. Bardzo dziękuję wszystkim zaglądającym za każde ciepłe słowo pod moim adresem. Dzięki takim słowom, Waszej obecności, wsparciu w każdej postaci jest lżej. Dużo lżej. No i o ile milej

Mruczysław dostał nową ksywę: PółKot. Zawsze jak wchodzimy do domu wszyscy nas witają. Robimy więc odliczanie jak zaczynają się po kolei ujawniać, i tak mamy - o, jeden kot, drugi kot, trzeci kot a gdzie (tu ostatnio Grzegorz zawiesił głos) PółKot? No i na razie mówimy do Mrusia PółKot, jak trochę go przybędzie to może zmienimy na Półkownik? A później, jak będzie przypominał naszych rezydentów to chyba zostanie Generałem
Tymczasem u nas spokojnie. Wszystkie chłopaki leżą pokotem na balkonie. Jedynie dla Roderyka zrobiło się tam zbyt tłoczno

Z Panem PółKotem niby nie ma większych kłopotów a jednak są. Kuwetkuje wzorowo, nawet bobki robią się coraz mniej kocięce a bardziej kocie. Ale chadza do wc cichaczem jak nikt nie może go śledzić. Stawia opór godny Generała przy wszelkich zabiegach medyczno-higienicznych, niestety. Ale najbardziej martwi to jego niejedzenie. Jada bardzo, bardzo malutko, jada mało co. Od dziś wzgardził już szynką z puszki. Po pracy leciałam do zoologa po Animondę dla kastratów - indyk z salami, bo to jadł z chęcią pierwszego wieczora. A teraz trochę podziubał, podziubał i odszedł od miski

Wczoraj zjadł dość sporo wołowiny surowej, siekanej. Z głodu raczej nie padnie, ale tym sposobem do ja go nie odkarmię

Nie dotarły jeszcze jego tabletki na skórę. A bardzo w nie wierzę, że nie będę musiała go smarować, że te kapsułki "naprawią" tę biedną skórkę. Niedługo podanie antybiotyku oraz czyszczenie uszu, ale będzie afera....