Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kittymaggie pisze:Dziękuję kochani za dobre słowa i wsparcieWet tak to przedstawił, że tata stwierdził, że aputując mu łapkę i wypuszczając do przydomowego ogródka skazujemy kota na śmierć. Wiecie dla weta lepiej tego kota zabić, żeby uchronić go przed ewentualną śmiercią... Wasze wpisy o tym, że trójłapki radzą sobie nawet na dworze spowodowały, że męska część mojej rodziny też uwierzyła, że i on da radę. Plan jest taki, że kotek będzie miał operację, zostanie u taty na leczenie do momentu, aż jego stan pozwoli na wypuszczenie. Chyba, że wcześniej znalazłby się dla niego domek stały, albo chociaż tymczasowy.
morelowa pisze:Ciągle nie moge zrozumiec dlaczego zabijanie nazywa się usypianiem? [znowu sie narażę]. Przecież pacjent już się nie obudzi...Dla naszego komfortu? Bo nawet jeśli wydaje się nam, że to jedyne wyjście i najlepsze dla kogoś [nie dla nas], to i tak jest to zabicie.
kittymaggie pisze:Od wczoraj kotek stał się kotkiem podszafowym i jak rano odważył się wyjść do jedzenia i zaczął się na tej łapce podpierać to też myślałam, że może łapka jest do uratowania. Mój optymizm zmalał, gdy przy ponownym karmieniu obejrzałam łapkę, którą kociak już sobie sam dokładnie wylizał (nie ma na niej opatrunku). Stópka wisi praktycznie na reszcie mięśni, ścięgna i kości pozrywane, z jednego paluszka wystają paliczki. Martwica straszna... Ale mimo wszystko zadałam wetowi pytanie czy łapka jest jeszcze do odratowania, no i mówi to, co zdrowy rozsądek podpowiada, że nie ma już na to szans. Nawet wetowi ulżyło, że ratujemy kociaczka...
Amputacja oczywiście wysoka, żeby na kikutku się nie opierał i nim nigdzie nie zahaczał. Dzisiaj też jak powiedziałam wetowi o tym, że ewntualne wypuszczenie dotyczy przydomowego ogródka, w którym byłby dwa razy dziennie karmiony to i on jest zdania, że powinien dać sobie radę. Jasne, że też wolałabym, żeby znalazł domek, stały lub tymczasowy.
Dziękuję wam wszystkim za dobre rady i każdą propozycję pomocyTo na prawdę podnosi na duchu.
e-dita,
dziękuję za ewentualną ofertę pomocy, po operacji i rekonwalescencji kociak może się znaleźć w dowolnej chwili w Szczecinie, jeśliby tylko domek tymczasowy się znalazł. Przez najbliższy czas mój tata będzie jego tdt.
Operacja jutro o 17.00. A i kruszynka jest na pewno kocurkiem, waży całe 630g i został oceniony na 3 miesiące.
Trzymajcie proszę kciuki
Użytkownicy przeglądający ten dział: taizu i 279 gości