Ja napisałam dziś do TOZu i Zwierząt Krakowa (ze zdjęciami), ale nie ma żadnej odpowiedzi. Po lecznicach nie chodziłam, jutro się wybiorę.
On mógł być wolnożyjący, ale też niekoniecznie. Nie wiemy czym jest spowodowany jego kiepski stan - czy tym, że po kastracji komuś zwiał i nie dał sobie rady w terenie czy może tym, że mimo, że był wolnożyjący i nieźle sobie radził, to pogryzła go kuna albo inny kot i slaby nie mógł zdobyć jedzenia....
