
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
hanelka pisze:Jesteśmy. Nie wiem jak Kot to zrobił, ale przytył![]()
Za tydzień zdejmujemy szwy.
k.lecznar pisze:Wszystkie![]()
![]()
![]()
kocham ale moim faworytem jest piękny Srebrny Maniek
![]()
hanelka pisze:Oj, Cioteczki kochane! Zaraz Was pogodzę! Dobrze chociaż, żeście się sprawiedliwie podzieliły i nie będzie „darcia kotów”![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Kardamoś to mój ukochany antydepresant. Pomaga mi utrzymywać równowagę psychiczną w tym całym moim hospicjo-szpitalu...
Razem przygotowujemy posiłki. Ruda pokraka wykazuje przy tym podziwu godną inwencję. Niestety. Jego aktywność sprowadza na nas inwazje obcych. Mamy desanty latających talerzy. Obcy nie opanowali jeszcze należycie techniki lądowania na Ziemi i katastrofa goni katastrofę. Duża jest od sprzątania skorup i zamówień publicznych na królewską zastawę stołową.
Czasem, kiedy już wszystkie łapy, nos i pyszczek powłażą po kolei do wszystkich miseczek, czas się kurczy, a nie mam szansy ponakładać jedzenia, zrzucam energicznie rudego z szafki na podłogę, sycząc przez zaciśnięte zęby: KARDAMON DO CHOLERY, NO!
Lecz zanim rude łapy dosięgną podłogi, rude ciałko z powrotem stoi na szafce i wciska się we mnie całym swoim jestestwem. Wlepia we mnie rozmarzone spojrzenie: Kochaś śwój Kardamoś? Pociałujeś?
Mój widok w różowym szlafroku w niedzielne poranki wprowadza rudzielca w stan absolutnego roznamiętnienia. Tańce i wygibasy, jakie wtedy wyczynia godne są uwiecznienia na taśmie filmowej, ale do tego musiałbym przestać się śmiać. Ruda pokraka nawet w szkodę włazi z takim wdziękiem, że wymiękam i rozluźniam się chociaż na chwilę. Zwariowałabym bez niego.
Maniek to łobuz, łajdak i drań. Nic dodać, nic ująć. I to w nim kocham najbardziej.
Właśnie razem roznoszą chałupę. Trzy i pól leni Kardamoś z jedenastoletnim Mianiusiem.
mar9 pisze:hanelka pisze:Oj, Cioteczki kochane! Zaraz Was pogodzę! Dobrze chociaż, żeście się sprawiedliwie podzieliły i nie będzie „darcia kotów”![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Kardamoś to mój ukochany antydepresant. Pomaga mi utrzymywać równowagę psychiczną w tym całym moim hospicjo-szpitalu...
Razem przygotowujemy posiłki. Ruda pokraka wykazuje przy tym podziwu godną inwencję. Niestety. Jego aktywność sprowadza na nas inwazje obcych. Mamy desanty latających talerzy. Obcy nie opanowali jeszcze należycie techniki lądowania na Ziemi i katastrofa goni katastrofę. Duża jest od sprzątania skorup i zamówień publicznych na królewską zastawę stołową.
Czasem, kiedy już wszystkie łapy, nos i pyszczek powłażą po kolei do wszystkich miseczek, czas się kurczy, a nie mam szansy ponakładać jedzenia, zrzucam energicznie rudego z szafki na podłogę, sycząc przez zaciśnięte zęby: KARDAMON DO CHOLERY, NO!
Lecz zanim rude łapy dosięgną podłogi, rude ciałko z powrotem stoi na szafce i wciska się we mnie całym swoim jestestwem. Wlepia we mnie rozmarzone spojrzenie: Kochaś śwój Kardamoś? Pociałujeś?
Mój widok w różowym szlafroku w niedzielne poranki wprowadza rudzielca w stan absolutnego roznamiętnienia. Tańce i wygibasy, jakie wtedy wyczynia godne są uwiecznienia na taśmie filmowej, ale do tego musiałbym przestać się śmiać. Ruda pokraka nawet w szkodę włazi z takim wdziękiem, że wymiękam i rozluźniam się chociaż na chwilę. Zwariowałabym bez niego.
Maniek to łobuz, łajdak i drań. Nic dodać, nic ująć. I to w nim kocham najbardziej.
Właśnie razem roznoszą chałupę. Trzy i pól leni Kardamoś z jedenastoletnim Mianiusiem.
Aniu, ileż w tej relacji ciepła więc zamiast coś dodać słowami dodam to:![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
hanelka pisze:Wczoraj byliśmy u weta. Z Kastorem.
Przez ponad 5 lat udawało się trzymać w ryzach jego chore nerki. W górnych granicach normy lub lekko przekroczone. W nagrodę za dobre sprawowanie dostawał nawet krótkotrwałe urlopy od karmy nerkowej. Teraz też planowaliśmy przy najbliższej kontroli za miesiąc, jeśli wszystko będzie dobrze, odpuścić małemu smakoszowi-hedoniście na trochę reżim żywieniowy.
W zeszłym tygodniu przytkał się. Zdarzało mu się czasami. Po jednorazowym podaniu leku rozkurczowego i przeciwzapalnego wszystko wracało do normy.
Nie tym razem.
Przez kilka dni trzeba go było odsikiwać, zanim leki zaczęły działać.
Zrobiłam badania krwi.
Kreatynina – 3
Mocznik – 113
Żadnego łasowania, żadnych przysmaczków. Ścisła dieta. Kroplówki. Zastrzyki.
Na kroplówki Kastor zdecydowanie nie wyraził zgody. Był przy tym bardzo stanowczy.
Dziś do weta z Kotem i Kinią.
Bo z Kinią też coś się dzieje. Ma jakiś poważny problem z jelitami.
Kot bardzo się stara. Kot ma apetyt. Postanowił chyba, że to jeszcze nie teraz. Kot bardzo konkretnie zaciska zęby na palcach, kiedy mu wciskam tabletki.
hanelka pisze:Wczoraj byliśmy u weta. Z Kastorem.
Przez ponad 5 lat udawało się trzymać w ryzach jego chore nerki. W górnych granicach normy lub lekko przekroczone. W nagrodę za dobre sprawowanie dostawał nawet krótkotrwałe urlopy od karmy nerkowej. Teraz też planowaliśmy przy najbliższej kontroli za miesiąc, jeśli wszystko będzie dobrze, odpuścić małemu smakoszowi-hedoniście na trochę reżim żywieniowy.
W zeszłym tygodniu przytkał się. Zdarzało mu się czasami. Po jednorazowym podaniu leku rozkurczowego i przeciwzapalnego wszystko wracało do normy.
Nie tym razem.
Przez kilka dni trzeba go było odsikiwać, zanim leki zaczęły działać.
Zrobiłam badania krwi.
Kreatynina – 3
Mocznik – 113
Żadnego łasowania, żadnych przysmaczków. Ścisła dieta. Kroplówki. Zastrzyki.
Na kroplówki Kastor zdecydowanie nie wyraził zgody. Był przy tym bardzo stanowczy.
Dziś do weta z Kotem i Kinią.
Bo z Kinią też coś się dzieje. Ma jakiś poważny problem z jelitami.
Kot bardzo się stara. Kot ma apetyt. Postanowił chyba, że to jeszcze nie teraz. Kot bardzo konkretnie zaciska zęby na palcach, kiedy mu wciskam tabletki.
Użytkownicy przeglądający ten dział: EmiEmi i 301 gości