Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie lip 03, 2011 19:18 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Z jakiego miasta jesteś i z jakiej dzielnicy?
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lip 03, 2011 19:27 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Jestem z Pruszcza Gdańskiego, ale można powiedzieć że również z Orunii w Gdańsku. Dojazd nie jest problemem w inne miejsce w GDA
Obrazek

Darusia872

 
Posty: 40
Od: Sob lip 02, 2011 19:11
Lokalizacja: Pruszcz Gdański/ Gdańsk

Post » Nie lip 03, 2011 20:53 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

lalka999 pisze:NIE MA KTOŚ TYMCZASKI KOTKI? ZAMIENIE NA KOCURRA...


MOŻE MU SIĘ NUDZI SAMEMU W ŁAZIENCE- ZROBIMY DILL NA TOSIĘ?
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Nie lip 03, 2011 21:07 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

magradz pisze:Dla odmiany optymistycznie:
===============
witam,

posiadam 4kg opakowanie karmy dla kotów royal canin renal feline rsf 26,
jest to karma weterynaryjna, specjalistyczna. dla kotów z niewydolnoscia nerek

była kupiona na kota u którego późno rozpoznano cukrzycę i który miał niewydolność nerek.
niestety, nie zdążyliśmy nawet otworzyć karmy.

termin waznosci karmy jest do czerwca 2012.

jesli karma mialaby sie przydac, prosze o kontakt, mejlowy lub telefoniczny
==============

Mam maila i telefon do Pani. Dopytam tylko skąd i kiedy można karmę odebrać.
Kto chętny?



JA KOCHANA GOSIU WEZMĘ, KOT MOJEJ SIOSTRY ADOPTOWANY ZE SCHRONISKA CHYBA UMIERA NA NERKI?...... :(
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Nie lip 03, 2011 21:37 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

nie wchodziłam na forum bo cały czas nie jestem sobą po śmierci sally- nie funkcjonuję :( nie daję rady... nie umiem sobie wytłumaczyć że już jej nie będzie i że miała dobrze i że była kochana, winię się za jej śmierć i z dnia na dzień coraz bardziej nienawidzę tego co robię. gdybym tak nie kochała kotów- nie cierpiałabym tak mocno. zazdroszczę ludziom którzy nie mają zwierząt... ja juz się nigdy nie dokocę. chciałam po jej smierci adoptować alfa lub tigrę- ale nie daję rady jej żadnym kotem zastapić.

CZY KTOŚ WIE CO SIĘ DZIEJE Z SZYMONEM ? DO 27 CZERWCA MIAŁY BYĆ UZUPEŁNIONE OGŁOSZENIA. ZARAZ SPRAWDZĘ, MOŻE JUŻ SĄ. ALE JA SIĘ ZACZYNAM MARTWIĆ. MAM PEŁNE ZAKOCENIE W HOTELU TYMCZASAMI I KOTAMI Z HOTELU- ZERO ADOPCJI :(

dziś ryczałam cały dzień. chrzestny mojej córki krzyczał na mnie przez telefon, zadyma na maxa! zaczęło się od: kotka w warsztacie w wejherowie się do niego przyplątała, on jej chce pomóc, rozjedzie ją pewnie samochód itp.itd. prosi że mam ją przejąć, mówi kotka oswojona itp,itd. ja na to- do sierpnia nie mam mowy- hotel full tymczasy stoją, ja jadę na wakacje. ale zaproponowałam darmową sterylkę i poprosiłam że po 2 tyg. kwarantannie ma ją przejąc do siebie, potrzymać w osobnym pokoju (mieszkanie 3 pokoje,mały pies, zero dzieci) on na to że nie będzie trzymał kota- w końcu- ok. że spróbuję i jak będzie dobrze kotka zostanie. a jak źle- ja do hotelu ją przejmę jak mi się rozluxni.
dobra- kotka już u kasprzyka po zabiegu, ale dzika jak ch.....

dzwonie do niego i mówię- słuchaj, raz że czarna- więc nie adopcyjna. dwa- syczy i warczy. na co słyszę że jest półdzika i że jego lubi bo on ją karmił. na co ja- no to jak się nie mizia i sama nie pcha się w łapy to ja nie mam szans jej wydać, miała być oswojona, weź ją za 2 tyg. do domu i może u ciebie złagodnieje.

na co slyszę- że juz była kilka minut w domu przed zabiegiem, rzucała się, wyła i pies się złościł. tłumaczę że i miesiąc potrzebny żeby kota zsocjalizować. i słyszę odpowiedź; nas nie ma w domu, nie mamy na to czasu. kota nie wexmiey. ja na to- ale jak ona jest taka crazy to w hotelu oszaleje, nie ma dla niej boksu- to niech wróci do warsztatu do wejherowa. na co odpowiedź- "nie!"

dziś usłyszałam krzyki przez tel od jegomościa, potem mąż mnie zjeb......
stanęło na tym, że kota w takim razie wwiezie gdziekolwiek....
a mi zmiękła dupa- zdecydowałam że mam dość tej awantury i że kota biorę. nie wiem gdzie, nie wiem jak, po prostu odechciało mi się być w PKDT- bo nawet znajomi to wykorzystują na zasadzie: "kochasz koty- to musisz je brać"

kolejne zgłoszenie mojej siostry: "jak nie weźmiesz 3 małych kociąt spod kliniki- będa otrute trutką na szczury przez właściciela"- też zostałam niejako zmuszona emocjonalnie do przejęcia....

jest sezon, ja będę musiała przekierowywać swoich klientów do PONGO, bo 1/2 hotelu to tymczasy :cry: jestem zła, wkurw...., mam dość etykiety PKDT.

zastanawiam się czy nie działać z wami ale jako właściciel Miau Hotel. miano DOMU TYMCZASOWEGO sprawia że odbieram 5- 10 tel dziennie z prośbą o przejęcie kotów. jedna pani nawet chciała wynając boks w hotelu- ale "charytatywnie"-czyt. że to ja mam pracowac charytatywnie nie ona, ona tylko umiesci i ja mam się pozbyc tych 4-5 kotów :x

KIEDY SPOTKAMY SIĘ NA ROZMOWĘ DOTYCZĄCĄ KOCIARNI? CZAS UCIEKA, KOTÓW W KLINIKACH DO PRZEJĘCIA OK. 15 SZT, NIE MÓWIĄC O TYCH ZE ZGŁOSZEŃ :x

odnośnie tej pani która umarła i zostawiła 20 kotów- gosia zaproponuj córce wirtualne adopcje na naszej stronce. przecież same ogłoszenia nic nie dadzą. dziewczyny podzielmy się z tą pania karmą, żwirem- przecież to nieludzkie nie pomóc :?

gosia- teraz wiesz czemu ja nie chciałam prowadzić juz biura pkdt? bo to wypala, podcina skrzydła, na 20 smutnych listów jest tylko jedna dobra wiadomość. ja tego już nie mogę znieść...
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Nie lip 03, 2011 21:49 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

I DIETA....nie wiem jakim sposobem seja zgubiła 6 kg? 8O

ja 18 dni na beznadziejnej diecie dukana- kupuję tylko dozwolone produkty, katuje się, gotuję wg. przepisów.....nery mnie bolą, zęby mnie bolą...cierpię.... 70 kg w dniu ważenia i 70 kg jak w mordę dziś.
nie dałam rady emocjonalnie po dzisiejszym dniu- mąż ma mnie za wariatkę, ciągle ktoś mnie szantażuje że jak nie wezmę kota to on umrze, mama chora nie wiadomo co z nią będzie, pies nam umarł, potem kot, odeszła opiekunka z dnia na dzień, a ja mimo męk piekielnych nie chudnę....wypiłam całe czerwone wino po obiedzie, dieta poszła w zapomnienie.... :x bo alkohol to produkt zakazany w II fazie.
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Nie lip 03, 2011 22:28 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Sabina, co do Szymona, to wiem, że pomaga Asi z kilkoma kotami zabranymi z lisiarni, trzymają je w jakiejś kawalerce w stanie surowym (kawalerka, nie koty ;) ). Na zmianę chodzą do nich i je oporządzają, podają leki itp. W tej chwili z trzema z nich Szymon jest w drodze do Bartoszyc, tam domek znalazły. Tak więc - żyje. Nic poza tym nie wiem..

Ja się dziś wygrzebałam z mega doła po kilku tygodniach..ale nie wiem na jak długo. Strach iść do lekarza, bo z tego co czytam w necie i ksiązkach, mam najzwyklejszą w świecie depresję. Tylko usiłuję z nią walczyć udając, że to nie jest choroba, że to zwykłe dołki. Boję się, że jak mi kto potwierdzi, to się rozsypię całkiem :/

Jak się spotkamy towarzysko teraz, to chyba wszystkie się na smutno urżniemy :/
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Pon lip 04, 2011 7:07 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

KaleidoStar pisze:Jak się spotkamy towarzysko teraz, to chyba wszystkie się na smutno urżniemy :/


Jestem za, choć weekend z Filusiem Półogonkiem trochę poprawił mi nastrój :) Dzisiaj ruszam z szukaniem domku, żebyśmy się do słodziaka za mocno nie przywiązały. Przy okazji pytanie techniczne - czy możecie polecić neutralny smakowo lub najlepiej smaczny środek na odrobaczenie? Próbowałam odrobaczyć dzikuski na podwórku jakąś białą tabletką - Szylka miotała się i pluła, jakbym jej chili dosypała :lol:

echtom

 
Posty: 492
Od: Nie wrz 27, 2009 9:09
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon lip 04, 2011 8:45 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Po pierwsze, Sabina daj sobie spokój z dietą Dukana. Ta dieta strasznie wypala człowieka, wpędza w depresję i powoduje naprawdę złe samopoczucie. Nie każdy też super ekstra na niej chudnie. Ta dieta zabiera Ci wszystkie ważniejsze witaminy i mikroelementy. Zrezygnuj z niej zanim przypłacisz to zdrowiem fizycznym i psychicznym!!! To pogarsza Twojego doła!!!

Większość fundacji/organizacji w pewnym momencie nie daje rady. Zwłaszcza osoby prowadzące lub działające najprężniej. Jesli chcesz pomagać zwierzakom to musisz być asertywna i mieć twardą dupę. Poddawanie się presji emocjonalnej nakręca spiralę, ludzie wyczuwają, że jesteś pipa i będą Ci wpychać zwierzęta. Nie uratujesz wszystkich. Coś trzeba poświęcić, zwierzat w potrzebie jest zbyt wiele.

Kolejna sprawa... chciałabym Wam jakoś nieco więcej pomagać. Do tej pory działałam prężnie na Dogo, ale zostałam tam "wyklęta". Postanowiłam więc zakończyć swoją działalność na rzecz zwierząt. Niestety wpadam w deprę... nie umiem sobie poradzić z tym, że nic nie robię, nawet durnych ogłoszeń czy bazarków. Jest mi z tym cholernie źle.

Powód mojej banicji jest powszechnie znany nie ukrywam go, choć uważam za mocno krzywdzący. Trafiła do mnie suczka na DT. Byłam zapewniana, że suczka KOCHA psy i koty. To pozwoliło mi opracować strategię tymczasowania jej, starałam się przewidzieć różne scenariusze, m.in fakt, że sunia może kiepsko zostawać sama w domu. Całe szczęscie zapsieni i zakoceni znajomi zaoferowali, że mała będzie mogła czasem zostawać w ciągu dnia sama z ich pupilami w domu.
Niestety. Okazało się, że sunia atakuje inne zwierzęta i to bardzo intensywnie. niby po zapoznaniu, karceniu tolerowała obecność psów, ale strach było zostawić ją z innym zwierzęciem na kilka godzin sam na sam.

Zaczęła zostawać u mnie w domu. Na 8 godzin, z czego po 4 godzinach wpadała moja kuzynka, zabierała ją na spacer i potem kolejne 4. Rano godzinny spacer z wybieganiem. Późnym wieczorem też przynajmniej godzina. Starałam się, żeby miała dużo spacerów, naprodukowałam masę zabawek, które miały ją zająć gdy była sama. Ale to niestety nie działało. Nie tykała jedzenia ani zabawek gdy nikogo nie było w domu.

Zaczęła niszczyć. Najpierw drobne rzeczy - ściąganie wszystkiego z mebli, buty, poduszki, koc. Potem coraz gorzej, otworzyła szafki w kuchni, potłukła mi wszystkie talerze i kubki. Zostawiłam ją więc w kennelu, do którego nauczyłam ją wchodzić bez stresu, spała tam. Po pierwszym dniu miałam wizytę sąsiada- suka cały dzień wyła. Dziewczyna, która miała ją przejąć od lipca zrezygnowała ze względu na niszczycielskie zapędy suni. Rozumiałam to, bo sama z tym walczyłam. Ale mnie nikt nie zrozumiał, gdy po kolejnym fatalnym dniu po prostu wiedziałam, że albo rzucę pracę i będę siedziała z nią... albo stracę wynajmowane mieszkanie. Bo mieszkanie nie jest moje i warunkiem wynajmu jest porządek, brak zniszczeń (mieszkanie za jakis czas pójdzie na sprzedaż). Nie miałam wyjścia. Część osób zrozumiała, inne nie i zostałam oskarżona o zabawę kosztem psa... Kejti wróciła do schroniska, skąd 3 dni później trafiła do domu, który czytał wątek na Dogomanii, miał wczesniej psa z problemami i po prostu ją zabrał.
Niestety... moja przygoda z dogomanią się zakończyła. Jakoś zapomniano o tych 4 latach wspólnego działania, historii niesamowitych, po prostu... liczyło się tlyko to, że oddałam Kejti.

Jest mi z tym wszysktim fatalnie... specjalnie szukałam kawalerki, gdzie będę mogła być BDT. Ale nie mogę... kota też nie przyjmę, bo mam świadomość, że coś znowu może pójść nie tak... Tym bardziej, że mam myszy w klatce, Kejti próbowała się do nich dobrać, wskoczyć wysoko na szafę, gdzie ustawiłam klatkę... Który kot oprze się zajrzeniu do nich, czy drapaniu tego i owego? Zaden...

Żałuję bardzo... bo marzyłam o tym, dążyłam do tego długo i gdy się udało... dupa... Wciąż mam wyrzuty sumienia z powodu Kejti...
Nie chcę być członkiem żadnego stowarzyszenia. Ale mam czasem trochę fantów na bazarki, obsługuję jako-tako programy graficzne, jestem w pracy z ciągłym dostępem do neta, mam samochód (chociaż dziad pali jak smok), dysponuję aparatem gdyby trzeba było coś obfocić. Nie działam "regularnie" tzn są takie momenty, gdy jest mnie więcej, czasem mniej bo mam dużo pracy czy wyjazdy. Jeśli przydałabym się do czegokolwiek, to chciałabym pomóc. Jeśli, nie, to cóż... ja rozumiem, że to co zrobiłam, mimo tego że nie miałam innego wyjścia, jest beznadziejne...
ObrazekObrazek

Betbet

 
Posty: 801
Od: Pt maja 25, 2007 21:11
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Pon lip 04, 2011 8:59 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Taki mail:
===========Witam,
mieszkam na wsi i co roku mam ten sam problem - ludzie porzucaja zwierzeta w lesie i pobliskim polu. Czesto udaje nam sie wsrod sasiadow znalezc im nowe domy. Tak stalo sie dwa lata temu m.in. z dwoma psami wilkami, ktore wyrzucone zostaly z pierwszymi objawami dysplazji.

Teraz mamy problem z kotkiem, to chyba wykastrowany kocurek, ma okolo roku, nie wiecej, jest czarno-bialy, bardzo piekny, z zielonkawymi oczami, przyjacielski, bardzo lgnie do ludzi, chociaz jest mocno wystraszony. Wydaje sie nam, ze byl w domu i oswojony, bo probuje wcisnac nam sie do domku przy kazdej okazji. Jeszcze nie byl u weta, znalezlismy go wczoraj wieczorem w ogrodzie (sobota wieczor). Wyglada na zdrowego, jedynie zalapal kleszcze w polu, wyciagamy mu je, a takze dokarmiamy, ale nie
moge go zatrzymac, bo moj maz choruje na astme i ma alergie na siersc psow i kotow. Szukalismy po znajomych, ale ci, co koty chcieli juz maja...

Czy mozecie nam pomoc w poszukaniu kotkowi nowego domu?
W zalaczeniu przesylam fotki zrobione komorka. Jest bardzo ruchliwy, zwlaszcza gdy zobaczy, ze ktos go nie przegania, momentalnie sie lasi i mruczy.
Gdyby ktos tego kotka chcial do siebie przyjac, moge go zawiezc np. do Gdanska/Gdyni, innych rejonow - mam auto.

Obrazek
Obrazek

==========
Oczywiście, mam adres mailowy do pani
Obrazek Felek [*] 03.08.2011 Przepraszam mój malutki

Obrazek

magradz

 
Posty: 622
Od: Wto mar 27, 2007 1:07
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lip 04, 2011 9:19 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Dokładnie, jak Betbet mówi, aby pomagać zwierzętom trzeba mieć twardą dupę, bo niestety ludzie nas wykorzystują, chcą robić wszystko naszymi rękoma...

Nie tak dawno, sterylizowałam kotki jakimś na podwórku, poświęciłam mnóstwo swojego czasu, kasy na benzynę, babka która dokarmia te koty nie dołożyła nic, nawet tuńczyka na zanęte kupić nie chciała, a na koniec jeszcze pyta czy ja zabiorę jej prywatną, domową kotkę na darmową sterylizację :evil:

Sabina, a ta kotka skoro dzikawa jest nie może po sterylce wrócić tam skąd jest i żeby ten koleś dalej ją dokarmiał, ja rozumiem, że może to nie jest najbezpieczniejsze miejsce, ale skoro kotka jest nieadopcyjna to uważam, że wysterylizować i wypuścić w miejsce bytowania...

Sabina, aby się nie frustrować musisz twardo ustalić reguły swojej działalności, ( ja wiem oczywiście że łatwo się to mówi komuś - a sama też jestem mało asertywna, ludzie mnie szantażują emocjonalnie i ja biorę kolejnego kota, choć mam kilkanaście :x bo ktoś 'absolutnie nie ma możliwości', bo przecież ma aż jednego czy dwa....)...
Ale musisz sobie określić czy i w jakiej ilości możesz brać tymczasy, tak aby móc zarabiać na hotelu, jeśli w miesiącach wakacyjnych masz dużo klientów to nie brać tymczasów wcale, może dopiero od jesieni jak mniejszy ruch w hotelu, albo jeśli masz taką mozliwość jeden dwa boksy dla tymczasów, reszta dla klientów, trudno, tak jest wszystkich nie uratujemy, a samymi kotami żyć się nie da, pieniądze jakoś zarabiać trzeba, taka jest brutalna prawda.
Choć chyba każda z nas wpada w takie błędne koło, że starasz się zrobić jak najwiecej, a czasem sytuacja nas przerasta, wtedy pojawia się frustracja - nie dajemy rady, wtedy wydaje się że ilekolwiek nie zrobimy i tak końca nie widać...
Chyba w ostatnich dniach ciśnienie nie takie, też jestem jakaś taka bez energii.

Nawet wet zakręcony, w sobotę dałam mu kotkę do sterylki, dziczkę, przyjeżdżam po południu ją odebrać, wet stoi przed gabinetem i jara se zrelaksowany papieroska, w pewnym momencie mówi: ' o cholera ja jej uch nie zaznaczyłem' ja ' no kurde to niedobrze' idę po kotę - przyglądam się jej - ucho jest zaznaczone :lol: . Wet - no tak ja już nie wiem co robię - ale wysterylizowana jest!
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lip 04, 2011 9:26 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Dla przypomnienia:
=========
Witam,
Przebywam w sanatorium w Sobieszewie. W remontowanej piwnicy budynku,
w którym czasowo zamieszkuję koczuje kotka-mama z małymi oraz dwa inne
koty (kocur i kotka). Kociaki mają ok.6-8tyg., jest ich 3-4 (nie wiem
dokładnie, bo uciekają na mój widok).Matka powoli przestaje ich
karmić, a maluchy dotąd były tam przez nikogo nie dokarmiane!!!
Dorosłe koty również, nawet w upał nie było miseczki wody. Jedyne czym
się żywią koty to breja- odpady, zlewki z kuchni wystawiane do śmieci
w wiadrze przez kucharki. Dodatkowo ,obawiam się,że mama-kotka ma
kolejną ruję... Sytuację odkryłam 3 dni temu,tuż po swoim przyjeździe.
W chwili obecnej ja dokarmiam koty i maluchy, ale ja wkrótce stąd
wyjadę i zacznie się dramat! Maluchy narażone są na olbrzymie
niebezpieczeństwo, bo w piwnicy przebywają robotnicy i same
niebezpieczne narzędzia. Nikt nie będzie dokarmiał kociaków- padną z
głodu! Bardzo proszę o pomoc w odłowieniu i sterylizacji/kastracji 3
dorosłych kotów (i wypuszczeniu do miejsca ich bytowania) oraz
odłowieniu maluchów. Niestety nie mam ze sobą klatki-łapki, podbieraka
, ani transportera.Nie wiem czy na terenie Gdańska lub okolicy działa
schronisko/fundacja nieodpłatnie sterylizująca koty. Jestem gotowa
pokryć koszt transportu, odrobaczenia. Mogę też zabrać jednego
malucha-tricolorkę na dt do W-wy i poszukać jej ds (nie mogę zatrzymać
żadnego, bo mam już 2 swoje koty i psa).Bardzo proszę o pomoc i pilny
kontakt, podaję także swój nr tel............ (mogę oddzwonić).Jestem
załamana bezradnością ...
Pozdrawiam,

===========
I drugi mail od tej samej pani:
==========
Niestety kolejne spacery powodują
odkrycie kolejnych nieszczęść... bardzo proszę o pomoc
dla kocurka ze zdjęcia. Spotkałam go wczoraj ( już spaceruję z torbą
kociego żarełka:) Bidulek bardzo cierpi, ma ogromny problem skórny
(alergia/pchły,świerzb? nie wiem co jeszcze).Drapie się niemiłosiernie
,kompletnie wydrapując futerko. To dziki kotek, ale podbiega na
wołanie i jest b. wygłodniały. Wokół jest jeszcze stadko:( Teraz to
dopiero mi ręce opadają... Ludzie tutaj kompletnie się tym nie
interesują. Proszę nie zignorujcie moich próśb o pomoc. Czekam
rozpaczliwie na każdy kontakt. I bardzo dziękuję za maila.

Pozdrawiam,
Obrazek
Obrazek
Obrazek Felek [*] 03.08.2011 Przepraszam mój malutki

Obrazek

magradz

 
Posty: 622
Od: Wto mar 27, 2007 1:07
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lip 04, 2011 9:27 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Sabina! Rzuc w cholere tego Dukana! Lepiej miec pare kg wiecej i byc szczesliwym konsumentem tego, co sie lubi jesc, niz ludzic sie, ze dzieki wyczerpujacej, nie dajacej satysfakcji diecie osiagnie sie figure modelki. Dieta moze przyniesc wiecej szkody niz pozytku. Ponadto przyczynia sie ona zapewne do poglebienia doła.
Mysle, ze jak juz tak bardzo zalezy Ci na zgubieniu tych paru kg, to lepiej udaj sie do dietetyka, ktory zleci kilka potrzebnych badan i dostosuje diete do potrzeb Twojego organizmu.

Kolezanka Betbet ma racje piszac o asertywnosci.. Tak , wiem - dobrze sie pisze, ale ludzie ktorzy wiedza, ze nie potrafisz odmowic pomocy, beda to zawsze wykorzystywac. Musimy sie pogodzic z tym , ze wszystkich kocich nieszczesc nie jestesmy w stanie uratowac. Mnie tez jest ciezko sie z tym pogodzic, czesto wyje, jak mnie cos poruszy, ale tak jest i tak bedzie... :(

Glowa do gory! Mąż sie powkurza i mu przejdzie! :) Ja juz tyle razy sie nasluchalam, ze jestem nienormalna, ze stalo sie to dla mnie norma :wink: Mama mi nie dala drugiego imienia, to moge miec na drugie Wariatka :D Ludzie robia znacznie gorsze rzeczy (my z zaangazowaniem niesiemy pomoc), ja wole miec fiola na punkcie zwierzat.

PS. juz wyslalam troszke kaski na KROPA i mecze też mojego TŻ :)
"Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach". W. Szymborska


http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=130647

anula790820

 
Posty: 838
Od: Sob lut 19, 2011 21:49
Lokalizacja: Wejherowo

Post » Pon lip 04, 2011 9:37 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

magradz pisze:Taki mail:
===========Witam,
mieszkam na wsi i co roku mam ten sam problem - ludzie porzucaja zwierzeta w lesie i pobliskim polu. Czesto udaje nam sie wsrod sasiadow znalezc im nowe domy. Tak stalo sie dwa lata temu m.in. z dwoma psami wilkami, ktore wyrzucone zostaly z pierwszymi objawami dysplazji.

Teraz mamy problem z kotkiem, to chyba wykastrowany kocurek, ma okolo roku, nie wiecej, jest czarno-bialy, bardzo piekny, z zielonkawymi oczami, przyjacielski, bardzo lgnie do ludzi, chociaz jest mocno wystraszony. Wydaje sie nam, ze byl w domu i oswojony, bo probuje wcisnac nam sie do domku przy kazdej okazji. Jeszcze nie byl u weta, znalezlismy go wczoraj wieczorem w ogrodzie (sobota wieczor). Wyglada na zdrowego, jedynie zalapal kleszcze w polu, wyciagamy mu je, a takze dokarmiamy, ale nie
moge go zatrzymac, bo moj maz choruje na astme i ma alergie na siersc psow i kotow. Szukalismy po znajomych, ale ci, co koty chcieli juz maja...

Czy mozecie nam pomoc w poszukaniu kotkowi nowego domu?
W zalaczeniu przesylam fotki zrobione komorka. Jest bardzo ruchliwy, zwlaszcza gdy zobaczy, ze ktos go nie przegania, momentalnie sie lasi i mruczy.
Gdyby ktos tego kotka chcial do siebie przyjac, moge go zawiezc np. do Gdanska/Gdyni, innych rejonow - mam auto.

Obrazek
Obrazek

==========
Oczywiście, mam adres mailowy do pani



Hmm... skąd ja to znam :?
Polowa kotow, ktorymi sie opiekuje, trafila do mnie wlasnie w ten sposob :evil:
Tymczasowo mogliby zrobic kotkowi cieple legowisko w poblizu domu - w grazu (drzwi z klapka) lub cos w tym stylu. Budka styropianowa ? I szukac mu domku - zamieszczac ogloszenia.
"Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach". W. Szymborska


http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=130647

anula790820

 
Posty: 838
Od: Sob lut 19, 2011 21:49
Lokalizacja: Wejherowo

Post » Pon lip 04, 2011 10:17 Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8

Betbet pisze:Powód mojej banicji jest powszechnie znany nie ukrywam go, choć uważam za mocno krzywdzący. Trafiła do mnie suczka na DT. Byłam zapewniana, że suczka KOCHA psy i koty. To pozwoliło mi opracować strategię tymczasowania jej, starałam się przewidzieć różne scenariusze, m.in fakt, że sunia może kiepsko zostawać sama w domu. Całe szczęscie zapsieni i zakoceni znajomi zaoferowali, że mała będzie mogła czasem zostawać w ciągu dnia sama z ich pupilami w domu.
Niestety. Okazało się, że sunia atakuje inne zwierzęta i to bardzo intensywnie. niby po zapoznaniu, karceniu tolerowała obecność psów, ale strach było zostawić ją z innym zwierzęciem na kilka godzin sam na sam.

Zaczęła zostawać u mnie w domu. Na 8 godzin, z czego po 4 godzinach wpadała moja kuzynka, zabierała ją na spacer i potem kolejne 4. Rano godzinny spacer z wybieganiem. Późnym wieczorem też przynajmniej godzina. Starałam się, żeby miała dużo spacerów, naprodukowałam masę zabawek, które miały ją zająć gdy była sama. Ale to niestety nie działało. Nie tykała jedzenia ani zabawek gdy nikogo nie było w domu.

Zaczęła niszczyć. Najpierw drobne rzeczy - ściąganie wszystkiego z mebli, buty, poduszki, koc. Potem coraz gorzej, otworzyła szafki w kuchni, potłukła mi wszystkie talerze i kubki. Zostawiłam ją więc w kennelu, do którego nauczyłam ją wchodzić bez stresu, spała tam. Po pierwszym dniu miałam wizytę sąsiada- suka cały dzień wyła. Dziewczyna, która miała ją przejąć od lipca zrezygnowała ze względu na niszczycielskie zapędy suni. Rozumiałam to, bo sama z tym walczyłam. Ale mnie nikt nie zrozumiał, gdy po kolejnym fatalnym dniu po prostu wiedziałam, że albo rzucę pracę i będę siedziała z nią... albo stracę wynajmowane mieszkanie. Bo mieszkanie nie jest moje i warunkiem wynajmu jest porządek, brak zniszczeń (mieszkanie za jakis czas pójdzie na sprzedaż). Nie miałam wyjścia. Część osób zrozumiała, inne nie i zostałam oskarżona o zabawę kosztem psa... Kejti wróciła do schroniska, skąd 3 dni później trafiła do domu, który czytał wątek na Dogomanii, miał wczesniej psa z problemami i po prostu ją zabrał.
Niestety... moja przygoda z dogomanią się zakończyła. Jakoś zapomniano o tych 4 latach wspólnego działania, historii niesamowitych, po prostu... liczyło się tlyko to, że oddałam Kejti.

Jest mi z tym wszysktim fatalnie... specjalnie szukałam kawalerki, gdzie będę mogła być BDT. Ale nie mogę... kota też nie przyjmę, bo mam świadomość, że coś znowu może pójść nie tak... Tym bardziej, że mam myszy w klatce, Kejti próbowała się do nich dobrać, wskoczyć wysoko na szafę, gdzie ustawiłam klatkę... Który kot oprze się zajrzeniu do nich, czy drapaniu tego i owego? Zaden...

Dla mnie to jest wręcz jakiś niesmaczny żart nie wyobrażam sobie takiej sytuacji i jestem w ogromnym szoku! Ja też wynajmuje kawalerke, moge mieć w niej zwierzęta, kozy, jak chce to nawet zrobić kupe na środku pokoju i tak zyć, ale w dniu wyprowadzki ma wyglądać tak jak w dniu wprowadzki. Nikt nie ma nic przeciwko kotom, co nie znaczy, że moge sobie pozwolić np na kota miauczącego non stop w łazience, odwiedziny sąsiadów z tego powodu itp, bo tego myśle, że właścicielka mieszkania by sobie nie zyczyła. Ja kota zawsze moge zabrać na jakiś czas do pracy aż się jakoś sytuacja rozwiąże, z psem gorzej. Jak bym była w twojej sytuacji zrobiła bym to samo. Nie wyżuciłaś psa na bruk, oddałas do schroniska... Dlaczego skoro ktos mógł tego nie zrozumieć i nie zaakceptować, może zamiast tego powinien pomóc i sam się zając psem?
Ja nie moge sobie pozwolić na strate mieszkania w którym mieszkam, mam bliskio do pracy, mam sąsiadów którzy nie dzwonia na policje z każda pierdołą<w poprzednim mieszkaniu dzwonili jak włączyłam pralke o 23>. Do tego płace smieszne pieniądze za to mieszkanie, bo za drugie takie musiała bym zapłacić jakies 500zł więcej, a na to mnie nie stać, więc musiała bym zamieszkac z kims... przy zwierzetach nie moge sobie pozwolić na współlokatora... nie mam zaufania do ludzi. Z moim mężczyzną nie chce mieszkać. Więc nie wiem co by mi pozostało, chyba dom tymczasowy dla mnie :) Nie jestem w stanie pojąc jak ktoś może nie zrozumieć, że człowiek nie tylko pomaga, ale ma też swoje życie, swoje sprawy, swoje powody, dla których podejmuje taką a nie inna decyzje.
JESTEM W SZOKU :?
Obrazek

lalka999

 
Posty: 425
Od: Pon paź 25, 2010 1:02
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Silverblue i 24 gości