Jestem.
Rozmawiałam z chirurgiem, który robił operację. Oczodół wymagał gruntownego oczyszczenia i Skorek ma założony dłuższy sączek, niż to było spodziewane. Sączk sterczy z oka na blisko centymetr. Od jutra będzie codzinne trochę wyciągany i przycinany. Ponieważ jest tak długi, cały ten proces zajmie ok. 6 dni. Do tej pory Skorek musi zostać w lecznicy. Będzie miał też przez ten czas podawany antybiotyk.
Chłopak ma założony gustowny kołnierz, ale dzielnie sobie w nim radzi, bawi się i je.
Zmiany w zachowaniu Skorka są niewiarygodne.
Najpierw dał się pogłaskać.
Potem zaczął mruczeć.
A później wywalił do góry podwozie i dał się głaskać po brzuszku.
I jeszcze łapkami przytrzymywał, żeby nie przestawać.
Dał się wyjąć z klatki i nosić na rękach

, choć było wyraźnie widać, że w tej sytuacji czuje się jeszcze niepewnie.
Jest jednak pewien problem. Otóż miałam nadzieję, że całość leczenia da się opłacić talonami. Okazało się, że w ostatniej chwili zdążyłam dać pierwszy talon (a zrobiłam to na początku leczenia). Ten talon pokryje pobyt, odrobaczanie, badania krwi i testy. Niestety pokryje tylko nieznaczną część operacji oczodołu. Drugi talon, który teraz zdobyłam, okazał się już "czekiem bez pokrycia", gminie skończyły się pieniądze. Tak więc będę miała dług na ok. 250 zł (zniżkowy całkowity koszt operacji to 300 zł) - dokładnie dowiem się przy wypisie. Gdyby ktoś zechciał pomóc w spłacie długu, będę wdzieczna.
Zaraz wrzucę foty.