Witam Kasiu!
Dzisiaj dowiedziałam sie o szokujacej sprawie
Leczymy nasze koty i szukamy najlepszych wetów. Wiemy któremu można zaufać że będzie kota leczyć aby wyleczyc, a nie po to zaby zgarnąc kase. Poczatkujący kociarze maja przechlapane. Ida do weta i maja nadzeję że oddaja kota w kompetentne ręce.
Babeczka poszła z kotką do weta po na pysiu zauważyła zgrubienie, cos w rodzaju narosli. Kot opr.ocz tego wygląda na zdrowego. Je, bawi sie sika jak trzeba. Nie ma powiększonych węzłów chłonnych.
Wetka popatrzyła na kota, i powiedziała (bez jakiegokolwiek badania, bez biopsji, nawet nie obmacała zgrubieni, "to rak, trzeba to natychmiast usunąć, ale oprócz tego co widać, trzeba usunąc kawałek czaszki, a tak właściwie to po co to robić, jak i tak kot tego nie przeżyje! Oni w tej lecznicy własciwie tego nie robią, ale w ostateczności moga spróbować" I tu wymieniła bajońska kwotę za oną operację
Dobrze chociaż, że właścicielka kota jest pielęgniarką i swoje wie, więc zabrała kota i poleciała do innej lecznicy. Kotka już miała biopsje i dodatkowo badania krwi i cos tam jeszcze.
Ludzie, jak mozna skazywać kota nie badając go? Gdyby babeczka była mniej obeznana z medycyna, uwieżyła by, bo przecież poszła do weta, nie do szewca
Ja akurat w tej lecznicy nigdy nie byłam i nigdy nie będę
