magradz pisze:I jeszcze jeden mail, hmmm, 20 kotów...........
Witam,
Moja mama, Anastazja B......, od wielu, wielu lat jako wolotariuszka opiekowała się bezdomnymi kotami na osiedlu Gdańsk-Niedźwiednik (dokładnie w okolicach ul. Podkarpackiej, oraz na działkach między ul. Podkarpacką i Trawki). Dokarmiała je, organizowała im noclegowe bazy/budki, dbała o ich sterylizację, by się nie rozmnażały etc. Wspierałam mamę w tych działaniach poprzez osobisty zakup karmy dla kotów, zawożenie samochodem na leczenia czy na sterylizacje do weterynarzy, którzy mieli je zakontraktowane z dofinansowaniem z Urzędu Miejskiego, gdzie mama figurowała jako wolotariuszka i te zabiegi dla bezdomnych kotów były przeprowadzane za darmo.
Do mail’a załączam skany dokumentów, potwierdzających, że mama opiekowała się wolnobytujacymi kotami -zaświadczenie z TOnZ w Gdańsku oraz podziekowanie od Zarządu Osiedla Brętowo. Mama miała tego typu więcej, ale tylko te udało mi się dzisiaj odnaleźć.
Mama od ubiegłego roku skarżyła się poczatkowo, że ma mocną zgagę, potem że po zjedzeniu ma mocne bóle brzucha, zaczęła mocno chudnąć. Dopiero z początkiem tego roku zdiagnozowano, że w żołądku ma dwa spore wrzody i obok nich nowotwór, jak się później okazało nieoperacyjny. Mama miała rozpoczęte leczenie szpitalne, gdzie po pierwszym, które trwało 1,5 miesiąca, rozpoczeto chemioterapię, po której dostała skierowanie do szpitala (złe wyniki krwi – pogłebiona anemia nie pozwalała na kolejne dawki chemii). Po tygodniu została wypisana i dwukrotna chemioterapia i ponowne przyjęcie 14.04.2011 do szpitala na Zaspie, gdzie ze względu na stwierdzoną perforację żołądka, zaraz została operowana. Niestety stan zdrowia po operacji dość szybko się pogarszał i moja mama zmarła w Niedzielę Wilekanocną.
Oprócz licznych kotów, które mama dokarmiała, przez te lata również przygarniała do mieszkania (które wymagały leczenia, były po operacji etc), które w nim już pozostawały. Obecnie jest ich 20, w wieku od ok. 3 lat w wzwyż - do ponad 10 lat. Ostatnie 5 kotów (te mogą nie być wysterylizowane, reszta jest) mama przyniosła do domu pod koniec ubiegłego roku, kiedy choroba już Jej nie pozwalała do nich chodzić pod las i karmić. Wszystkie czworonogi są pod opieką mojego 76-letniego taty, który jest po zawale, m.in. ma chorobę wieńcową i powinien sporo odpoczywać, a przy takiej ilości kotów w domu, wiadomo, że jest sporo pracy związanej z przygotowywaniem jedzenia czy czyszczenia kuwet.
Ja mieszkam w innej dzielnicy, więc kiedy dam radę, to przyjeżdzam pomagać, ale stanowczo jest to za mało, a więcej nie daję rady. Z Niedźwiednika mam wzięte 2 koty – więcej nie mogę, ponieważ mieszkamy w kawalerce 31m² z rocznym dzieckiem, do tego jestem w 13 tyg. ciąży, zagrożonej, podtrzymywanej lekami. Zajmuję się zakupem żwirków i karmy (oczywiście szukając okazji, gdzie jest taniej czy jakaś promocja), które przywożę na Niedźwiednik.
Kilka znajomych mamy z grona kociar oferowały pomoc w znalezieniu domów dla kotów, by nas odciążyć, ale z przykrością muszę stwierdzić, że skończyło się tylko na ‘gadaniu’. Przez ponad 2 miesiące udało się znaleźć dom dla jednego ok. 10 letniego kota - dzięki pomocy Pani Jolanty Szymczyk, która sama ma 6 kotów (to Ona powiedziała mi o Pomorskim Kocim Domu Tymczasowym).
Niestety stan zdrowia taty też ulega pogorszeniu, wczoraj bardzo źle się czuł, co w nocy skończyło się utratą przez niego przytomności. Dowiedziałam się o tym w dniu dzisiejszym i po powrocie z Niedźwiednika, postanowiłam do Państwa napisać z prośbą o pomoc w znalezieniu domów dla tych kotów, które mama przygarnęła do mieszkania. Kotów tych nie można wypuścić na dwór, bo są udomowione i sobie już same nie poradzą na zewnątrz. Wolę jeszcze spróbować, może znajdzie się ktoś chętny do przygarnięcia jakiegoś kota, zanim oddamy wiekszość z nich do schroniska – niestety do takiego kroku będziemy zmuszeni... nie mamy już wyjścia... Nie dajemy rady z opieką nad nimi, nie ukrywam, że finansowo również, ale to jest sprawą drugoplanową. Oczywiście chcemy pozostawić parę kotów, co pozwoli mojemu tacie ‘normalne’ funkcjonować i sprostać z tym związanymi obowiązkami.
Prosiłabym o informację, czy istnieje jakaś szansa, by nam pomóc w tej trudnej dla nas i kotów sytuacji.
Serdecznie pozdrawiam
Grażyna B.....
---------------------
Mam maila i numer telefonu do pani.
Wyslij tej Pani nr tel moj 509180009, niech porobi kotom ogloszenia, opis, zdjecia, kazdy kot opisany ze zdjeciem, niech je wstawi na gdzie sie da, allegro, trojmiasto, alegratka itd itp