» Wto cze 28, 2011 14:04
Re: Pers Gerard pojechał do siebie..........
Kiedyś i tak musiałabym to napisać........mam tylko serdeczną prośbę - ograniczcie do minimum kciuki, rady itp.......proszę. Nie żebym się uważała za osobę, która wszystkie rozumu pozjadała......nie......po prostu nie jestem gotowa. Muszę się wsłuchać w siebie - w to co widzę i czuję.......co zobaczę.
Dziś przywiozłam Gerarda do siebie - nie dlatego, że jego nowa właścicielka chciała sie go pozbyć......nie. Jego nowa właścicielka doszła do ściany i zadzwoniła do mnie, bym pomogła jej pomóc w podjęciu decyzji o eutanazji......Sama nie chciała brać odpowiedzialności.
Była z Gerardem u 2 urologów, konsultował go prof. Galanty. Najkrócej rzecz ujmując - Gerard jest non stop totalnie zalany. Ma nawracające przewlekłe zapalenia pęcherza. By pęcherz sie całkowicie nie "zabagnił" musi jechać na antybiotyku. Nie pomaga to na zalewanie, tylko na stan zapalny. Antybiotyku przyjmować non stop nie może, bo mu rozwalimy np. wątrobę, miał początki grzybicy ( normalne przy antybiotyku).
Odstawiając antybiotyk dochodzi do "wstępującego" zapalenia pęcherza. Wyszyta cewka odsłania coś tam.....W efekcie tak się dzieje. Do zapalenia dochodzi choćby poprzez wylizywanie. A kot mokry to kot wylizujący się.
Skutek? Pogarszający się stan nerek.
Jednymi słowy kwadratura trójkąta.
Pani, która go adoptowała łapała się miliona rzeczy - łącznie z podawaniem tusipect ( taki syrop.....), bo on zawiera śladowe ilośći czegoś tam, co powoduje zwarcie zwieracza cewki. Podawała jakiś lek stosowany u kobiet w problemach z trzymaniem moczu......Konsultowany był w Lublinie na Akademii Rolniczej bo tam jest jakaś persona od urologicznych problemów......
Gerard ma po prostu uszkodzony zwieracz cewki. Jest to uszkodzenie nieodwracalne. Nie działają na to ŻADNE leki. Nie ma już badań, leków. Zrobione zostało WSZYSTKO.
Gerard jest ogolony - łatwiej zachować higienę. Był kąpany, smarowany, oczy śliczne. DBANO o niego bez wątpienia.
Gerard ma dość - zabiegów, mycia, ma bolesnosć podbrzusza ( jak ktoś miał kiedyś zapalenie pęcherza......to wie czemu).
Gerard wzbrania się przed braniem na ręce.....wydaje dzwięki niezadowolenia.......
Gerard ogolony wygląda biednie......bardzo biednie
Gerard wyjęty z transportera pogalopował do miejsca, gdzie zawsze były jego miski, potem poszedł do kuwety - bez cienia wątpliwości gdzie ma iść. Gerard wszystko poznał.......
Przywiozłam go do domu - bo nie pozwolę go uśpić NIKOMU - JA muszę mieć pewność, że tak trzeba.
Na razie mam pustkę w głowie. Nie chcę z nikim gadać......i nie pocieszajcie mnie do cholery!
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"