Odchowałam kiedyś cztery ślepe kociaki na zwykłym krowim mleku rozcieńczonym wodą, karmiłam z buteleczki szklanej po kroplach do nosa, masowałam, karmiłam, karmiłam, masowałam. Po kilku dniach moja półtoraroczna kotka zaadoptowała kociaki, więc miałam z głowy masowanie i ogrzewanie. Zostało tylko

karmienie.
To było w czasach , gdy nikt nie słyszał o kocim mleku, gotowych karmach itp.Miałam książkę o kotach, z niej czerpałam wiedzę, bo netu przeciez też nie było. Wszystkie koty dożyły sędziwych lat / 14 - 16 /.
Ja masowałam w trakcie karmienia, buteleczka do pysia, a nadgarstek na brzusio, po karmieniu, chwilka po odbycie, zwykle zaraz było siusiu, i
następny plisss . Kupal był czasem przy każdym karmieniu, czasem co drugie.
Tak jak teraz czytam to forum to zastanawiam się, czy trafił mi sie wyjątkowo silny miot?
Bo robiłam wszystko nie tak.Nie ważyłam, nie cudowałam, mleko podłe, po paru dniach zaczęłam dodawać kaszkę dla niemowląt, żeby zagęścic, bo wydawały się głodne. Nie było biegunek, nie było kk, tylko cały dzien przy kotach.
Nie wiem , jak mogłabym pomóc, może ktos w Twojej okolicy ma kotkę karmiącą, która pomoze w odchowaniu maluchów.
Aha, nie chcę Cię straszyć, ale tu, na forum , wyczytałam, że kotka może mieć ponowną rujkę, krótko po urodzeniu i jak wróci, to będzie ponownie zaciążona.