No to idę wywalać chemię z łazienki Odbiore dzieciaki z pkp jutro, posiedzę z nimi chwilę i będą musiały do 17:00 zostać same bo robota :/ Ale może to i lepiej po stresie w pociągu przynajmniej może odeśpią i nikt im nie będzie przeszkadzał, poznają nowy teren. Więc napiszę co i jak wieczorkiem pewnie
mnie też było miło poznac a dzieciaczki są rzeczwiście nie tyle co dzikie ale przestraszone... jak już wspomniałam brat z przyszłą bratową nas odwiedzili i siedziałam z nim w łazience z ciciami... w sumie doktorat z biologi w tym roku broni (lans) więc żadna istotka żywa mu nie obca Michał kiział miział FI ja Kropeczka i po kilku sekundach mruczanki zamknięte oczka tulanki ale do kocyka, koszyka nie do nas na pytanie brata 'czy mogę ją wziąśc na rece' krzycze nie!!!ale mało nie brakło... te stworzonka garną się do ludziów tylko im nie ufają i to cały sekret...ale same pokazują że chcą zainteresowania mięsko z kurczaka zjedzone aczkolwiek Fi dostojnie pierwsza od miseczki odeszła Kropcio do końca musiał sprawdzic czy nic nie zostało mój mąz mówi by ich nie przekarmic bo podróż itp. nie wiem czy powinnam dac im jeszcze coś na ząbek ? latają po całej łazience, parapet, wanna, zlew nie ma przebacz więc one takie cichutkie przeurocze i żal mi że nie miałam ich wcześniej a jeszcze większy żal że takich maluszków pełno wschronie
dopiero teraz dzieciaczki poszły spac więc zgasiłam im światełko - po kąpielach naszych łazienka porządnie wywietrzona by w wilgoci nie siedziały... cóż mogę powiedziec z koszyka wiklinowego ale nie zakrytego, pościelonego wielowarstwowym kocem a kontenerkiem z poduszką, wybrały kontenerek....i Fi na przodzie Kropcio w tyle, Fi jest odważniejsza Kropcio nieśmiały bardziej nieufny ale podobnie spragniony człowieka jeśli nie więcej to malutkie wystraszone istotki które nie wiedzą czego mają sie spodziewac jak zaczynają mruczec to nie ma końca myszki kocie są wszędzie czyli bawiły się, kuewetka była pełna więc grzeczne dzieciaczki... i tak mi żal że jutro jadą tak bardzo mi żal i nie wyobrażam sobie jak my taki powarzny tymczas przejdziemy
i dziś jadą dalej w świat... cóż moge powiedzieć o 4 rano jak tylko zrobiło się widno biegały po łazience jak szalone więc wlazłam dałam im jedzonko i jakoś mnie tak przyjaźnie powitały (siedziałam z nimi do 5) rano koło 6:30 jak wlazłam o dziwo dzieciaczki nie w kontenerku a z brzuchalami wywalonymi w koszyku jak mnie zobaczyły to pozycja bardziej bezpieczna na cztery kółka i obserwacja Fifi została Kropcio wolał się schowac...generalnie one bez siebie nie istnieją Kropcio śmiesznie woła Fi (dziś o 4 pierwszy raz jakiś dzwięk usłyszałam) ona od razu leci do niego..jest skoczna włazi dupiną wszedzie Kropcio jest taki ciamajda Fi wskoczyła na okienko Kropcio tak kombinował i myśłał jak tam wejśc że nawet nie zwrócił uwagi, że Fi już dawno w koszyku myszkę morduje i ogromne zdizwinie na nią i na parapet .... nie wiem czy zrozumiał jak to się stało... generalnie Fi rzadzi i "opiekuje" się Kropkiem wszedzie ona na przodzie on za nią... rano też się bawiły razem- wyglada to zabójczo - wydaje mi się że po nocy czuły się znacznie pewniej mordowały myszki, fikołki sadziły razem i o dziwo były zainteresowane gdzie ja wychodzę więc wydaje mi się Niva, że ta łazienka u ciebie nie będzie za długo i same zasygnalizuja chęć zwiedzenia "okolicy" napewno wiele radości ci sprawią...kuwetkują ślicznie tylko Fi wydaje mi się że miała qpala troszkę za "luźnego" nie jakas masakra ale jakiś nie taki - być może to przez odrobaczanie...a i kuwetkują oczywiście też razem tylo że Fifi kopała dołek a Kropcio go zasypywał widok dość niecodzienny ale wreszcie się dogadali..teraz wyruszyły z meżem z mojej pracy przesiedział tu od 8 by je zawieść...i już po drodze nie jak wczoraj cisza tylko cichukie "miał miał" wtuliły się ..w pracy niestety nie miałam na co im wymienić poduszeczki - któreś tam siknęło pomimo że przed wyjściem kuwetkowały nie przewidziałam tego ale nie "capi szczoszkiem" więc kolega nie będzie miał obciachu w pociągu.... Madziu nie wiem jak ty przetrzymałaś je w tej klatce bo to małe tajfuny ... ehhh tak mi przykro że odjechały dzieciaczki niech im się wiedzie jak najlepiej...a już gdyby razem trafiły do DS
co do ich wyglądu są cuuuuudne... Kropcio ma baaardzo długaśny pycholek i nóżki jak od innego kota bo takie dłuuugie i łapeczki pulchniutkie... Fifi jest ciut mniejsza bo ma łapiny krótsze i ma mordeczke krótszą...ah pychole do wycałowania - ale to oczywiście za jakiś czas jak będą bardziej rzyczliwe dla ludzi a i cenna rada Niva jak postawisz miseczkę z wodą to naprawdę małą... Kropcio dupina wpadł dwa razy próbując dogonić siosrtrzyczkę...pierwszy raz mysłałam że to przypadek ale przy drugim wstawiłam miskę duuużo mniejszą
tak i to po uszy mogłam się tego spodziewać bo pierwszy raz jak zobaczyłam ich zdjęcia i filmik zapadły mi gdzieś w pamięć są urocze, kochane i generalnie nie mogliśmy oderwać sie od nich... dopiero jak zasypiały wyłaziliśmy ... co zaowocowało miłym powitaniem porannym o 4 i późniejszą nieśmiała chęcią zwiedzania...miłam je tak krótko a tak duuuużo mam o nich do powiedzenia
kiedy ja te bidy bym wszystkie zostawiła tylko dla siebie mąż czeka cały czas na dworcu chłopak ma być za jakiej 10 min więć ten pociąg to chyba później bo o 9:30 to on z domu taxówką wyjechał w głosie nie ma stresu jak to mój TŻ stwierdził więc raczej ten pociąg później ma do mnie dryndać jak kociaki przekarze