tylo że Fifi kopała dołek a Kropcio go zasypywał widok dość niecodzienny ale wreszcie się dogadali..teraz wyruszyły z meżem z mojej pracy przesiedział tu od 8 by je zawieść...i już po drodze nie jak wczoraj cisza tylko cichukie "miał miał" wtuliły się ..w pracy niestety nie miałam na co im wymienić poduszeczki - któreś tam siknęło pomimo że przed wyjściem kuwetkowały
mąż czeka cały czas na dworcu chłopak ma być za jakiej 10 min więć ten pociąg to chyba później bo o 9:30 to on z domu taxówką wyjechał w głosie nie ma stresu jak to mój TŻ stwierdził więc raczej ten pociąg później ma do mnie dryndać jak kociaki przekarze