Dzisiaj Lokomotywa i Peron, których zdjęcia Grzanka zamieściła parę postów temu, wróciły do siebie. Ponoć pobiegły na swój teren z podniesionymi ogonami

.
W ramach anegdoty. Kociaste podróżowały dzisiaj ze mną i Grzanką komunikacją miejską. Przyjeżdżamy pod Kombinat, siadamy w cieniu na murku, ja biorę telefon i odchodzę zadzwonić do karmicielki, która miała podjechać po koty i odwieźć je na ich miejsce (kwestia przepustek). Kończę rozmowę, obracam się na pięcie i uginają się pode mną kolana. 10 m ode mnie siedzi Grzanka, przed nią dwa kontenerki, a 2 metry obok przechadza się Peron, który najwidoczniej zwiał z kontenerka.
Zanim zemdlałam, zdołałam podbiec i sprawdzić, że koty zostały grzecznie w kontenerkach. Obok przechadzał się inny kocurek, może spokrewniony, bo niesamowicie podobny - ta sama wielkość, układ plamek, kolorystyka.
Ufffff
