To była ciężka noc.
Wieczorem głaskałam Badylka na oczach Mroczka. Badylek włączył traktorka na 100%, Mroczek z zaciekawienia podszedł. Stwierdziłam więc, że to nie kot stresuje Mroczka, tylko ja. Zostawiłam otwarte drzwi na noc, w końcu kiedyś sprawdzić trzeba.
Było szaleństwo.
Mroczek zwiedzał. Mimo, że widział, że nie śpię. Okazało się, że może Mroczek odpuszczał miskę u Jaaany, ale u mnie to Badylek odpuszcza

Kiedy wstawałam z łóżka Mroczek zastygał i o ile nie podchodziłam za blisko - nie uciekał.
Tylko raz Badyl skoczył na Mroczka - kiedy Mroczek obwąchiwał sypialnię. Ale to było na początku...
Badyl dostał głupawki i o 3 rano zaczął rozwalać drzwi do łazienki i bawić wydłubanymi z otworów ochraniaczami.
Kiedy weszłam do dużego pokoju żeby mu zabrać jednego (HAŁAS) patrzę - Mroczek siedzi na roku kanapy i się czai, tuż obok Badyl siedzi na podłodze, oboje oczka ogromne i niewinne "przecież my nic nie robimy". Wycofałam się.
Nie była to najlepiej przespana noc.
Z rana Mroczek ciut mnie obsyczał ale jak dałam jedzonko do podszedł i jadł.
Jak widać, z Mroczka wcale nie taki straszek, Badyl już go specjalnie nie stresuje, tylko ja...
Padam.
Fajnie było
Goniłem wszystko, skakałem po Dużej, popisywałem się przed Mroczkiem PRAWIE CAŁĄ NOC
Badylek