Dobry wieczór Kochani
Dzisiaj byłam na spotkaniu z Panią doktor od chemii.
Jak wiecie, bardzo się obawiałam tej rozmowy, a dokładnie tego, że lekarz będzie mnie namawiał i przekonywał do chemii, jako jedynego sposobu leczenia Zulusa choroby.
Znów mogę powiedzieć, że po rozmowie, w pewnym sensie czuję się uspokojona...
Długo rozmawialiśmy i Pani doktor powiedziała, że jednak odradza chemię i gdyby to ona miała podjąć taką decyzję odnośnie swojego kociaka, to by się nie zdecydowała...
Swoją drogą wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, długo rozmawiałyśmy i wiele mi wyjaśniła...
A mianowicie...
Psy w odróżnieniu od kotów zdecydowanie lepiej znoszą chemię, mało kiedy pojawiają się u nich skutki uboczne, a jeśli już to są one łagodniejsze.
Koty nawet z racji łagodniejszej psychiki bardzo ciężko przechodzą chemię, w 50% przypadkach skutki chemii w ich przypadku są bardzo ciężkie, a bywają tragiczne... Przede wszystkim koty bardzo dużo wymiotują i tracą bardzo apetyt, co wiadomo wyniszcza organizm. Bardzo często to chemia zabija koty.
W Zulka przypadku dość dużym plusem było to, że chłoniak był miejscowy, a nie rozsiany. Daje to większą nadzieję na zdrowie...
Dodatkowo z racji, że Zulek jest kotem, z którym ciężko się współpracuje, miałoby to duży wpływ na jego psychikę, co również mogłoby zwiększyć negatywne skutki chemii.
Przed chemią jest szereg badań, które pomagają zastosować odpowiednią dla danego zwierzaka terapię. Przed każdą aplikacją chemii są badania krwi, które mają potwierdzić lub też wykluczyć podawanie chemii w danym momencie. Terapia trwa minimum 4 miesiące: pierwsze 2 to wizyty co tydzień na 7 godzin podłączane leki i kroplówki, kolejne 2 co 2 tygodnie. Przeraziło mnie to niemiłosiernie, nawet gdybyśmy faktycznie musieli podjąć terapię. Nie wyobrażam sobie Zulusa co tydzień na cały dzień pod kroplówką w klinice. Wykończyłby się tylko od tego... Od czasu kiedy zaczęły się jego problemy ze zdrowiem i częste wizyty w klinice jest w takim stresie, że najczęściej po moim powrocie do domu ucieka przede mną w obawie, że będziemy jechać do kliniki.
Koszty leczenia poza badaniami wstępnymi to 700 - 1000 zł miesięcznie. Naturalnie i to mnie przeraziło, ale w tej sytuacji wiadomo nie to jest najważniejsze...
Zulek będzie dostawał codziennie tabletkę Immunactiv Anticancer, czyli preparat dla zwierząt cierpiących na choroby nowotworowe zwiększający kondycję i samopoczucie. Jeśli pozytywnie zareaguje na lek, będzie go przyjmował do końca życia. Ponadto zamówiliśmy dla niego specjalną karmę dla zwierząt z chorobami nowotworowymi.
Jeśli nic nie będzie się działo, to za 3-4 tygodnie dostanie kolejny zastrzyk uodparniający. Za jakiś czas również powtórzymy badania: krew, usg, itp..
Jak Pani doktor powiedziała, Zulek ma się cały czas cieszyć dobrym zdrowiem i nie możemy mu tego odbierać. Nie wiemy ile dni, tygodni, miesięcy, lat życia przed nim... Chcąc ratować chemią możemy odnieść odwrotny skutek albo dać mu długie niewyobrażalne cierpienie. Moje słowa...
Naturalnie jeśli zacznie się dziać coś bardzo niepokojącego, to wrócimy do rozmów o chemii. Wszystko zależy od sytuacji.
Chemia działa silniej i skuteczniej na nowotwory o wysokim stopniu złośliwości, ale mimo tego nie wiadomo jak zareaguje organizm.
Podsumowując słowa Pani doktor: gdyby chodziło o psa, zdecydowanie by mnie namawiała, a w tej sytuacji - odradza...
Mamy się cieszyć zdrowiem i myśleć pozytywnie...
Był przypadek kota, któremu "nasz" doktor wyciął prawie cały żołądek - tak wielki był nowotwór i kot praktycznie nie miał szans na życie, a żyje i to już sporo czasu...
Wierzę, że i nam się uda... Musi się udać!!!
W ostatnich dniach Zulek troszkę mniej je, ale zaobserwowałam to również u Micka. Nie wiem, może po prostu taki mają czas.
Humor cały czas dopisuje, biega właśnie po dworze
Dzisiaj było małe rzyganko, ale raz na jakiś czas się to zdarza
No cóż, rozpisałam się, ale chciałam Wam przekazać wiedzę, jaką dzisiaj przyswoiłam o chemii.
Nadal będziemy jeździli do Mistrza Reiki, zgodnie z pełną terapią, przynajmniej 10 wizyt
Mam nadzieję, że najgorsze mamy za sobą...
I czekają nas same cudowne, pełne energii chwile...
W najbliższych dniach postaram się uzupełnić wątek o kilka nowych zdjęć, które ostatnio napstrykałam.
Dziś już nie mam siły...
Miłego wieczoru...
