» Czw cze 23, 2011 19:23
Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...
Z Chinczykami od soboty spokoj. No, prawie tydzien juz! Zakopali te swoje smrody przed domem, wali zdecydowanie mniej, wiec nie jest zle - cos sie poprawilo w tej materii.
Zauwazylam dzis szczegol, ktory wywolal moje niebotyczne zdumienie - kociarnia teskni za swiezym miechem. Te cholerne futrzaki, ktorych za diabla nie moglam przekonac do BARF-a, dzis sie malo nie posr... na widok mielonej wolowinki. Malo tego, Klaczek rzucil sie na saszetke Felixa! On, ktory jedynie Gourmecika i jedynie w sosie raczy, ograniczajac sie czesto do wylizania sosu. Mam wrazenie, ze dluzsze bazowanie na chrupkach wyprostowalo im swiatopoglad. Konczy nam sie Feline Porta, zamowilam Bozite - ciekawe co gnojki powiedza. Nastepna w kolejnosci Sanabelle, zeby nie narzekaly ze non stop to samo, ale ciesze sie jak cholera, ze im znow mokre i surowe wchodzi. Oczywiscie saszetke Tysiek z odpowiednia pogarda zagrzebal, ale on nie stanowi pod tym wzgledem reguly.