To nie to.W domu mi się wydaje,że ją słyszę.Ona tak specyficznie miauczała.Tak leciutko,porównywałam to do odgłosu małej sprężynki
To takie moje skojarzenie.
Dzisiaj znowu jej nie znalazłam,właśnie wróciłam z obchodu.Myślę,że widziałyśmy ją jednak w tę środę i same z córkami ją spłoszyłyśmy z tego placu.Pobiegła za mury i podwórza budynków po drugiej stronie naszej ulicy.Jest tam duży park i bardzo niebezpieczne miejsce(rozboje,napady)Kobieta mieszkająca przy tym placu gdzie ją widziałyśmy mówiła,że od kilku dni widziała czarnego kotka.Nawet się denerwowała,że zostanie najechany bo przebiegał ciągle przez ulicę.Dzisiaj u niej byłam i pytałam czy jeszcze go widziała.Niestety od tej nieszczęsnej środy już go nie było.Same na własne życzenie chyba go spłoszyłyśmy
Inne mieszkające przy placu kotki nadal są a tego jedynego nie ma.Od środy nocy ciągle tam chodziłyśmy.
Ten kotek widziany w środę był taki jak nasz.Ten sam malutki,nikły kołnierzyk.Jak na moment przysiadła za płotem i na mnie spojrzała to były te same oczka.
Gdzie mogła się schować?Myślę,że w tym ciemnym,niebezpiecznym parku.Jak ją znależć.Wejść do tego parku to można chyba tylko z asystą policji ....Park od domu dzieli rondo i ruchliwa droga....Czy ona może wrócić tam gdzie ją spłoszyłyśmy?