Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 20, 2011 23:58 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

gupismurf pisze: za każdym razem sprzątając jestem taka wściekła na Tośka, że nie może odpuścić, że musi być taki perfidny. Jakby już nie wystarczyło to wszystko, co zaprezentował.


A jaki on pewnie jest wściekły na Ciebie :!: :!:

Niestety Tosiek wydaje się typem jedynaka, generalnie koty to przeciez samotniki, zwłaszcza samce.

Ja od dawna marzę o dokoceniu, prawie zawsze miałam więcej kotów, ale Misia jest kotką bardzo zaborczą, nie zaprzyjażnia sie nawet z kotami, które zna od kilku lat, więc wetka stanowczo mi to odradza, zwłaszcza, że nie mam żadnych warunków nawet na krótkotrwałe odizolowanie i stopniowe przyzwyczajanie do siebie. :evil:

Generalnie wydaje mi się, że dla obu kotów lepsze byłoby znalezienie dla Fiony innego domu, gdzie mogłaby stać się kotem domowym - u Ciebie chyba nie ma mozliwości oswojenia dzikuna po przejściach

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16661
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 23, 2011 20:59 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Rozesłałam wici gdzie się dało, pakiet ogłoszeń się robi. Czyli czekamy.
A u nas nie wiem, co się podziało. Kicia ma jakiś gorszy dzień, wcisnęła się ze swoim kocykiem pod kaloryfer i nie wyłazi. Na parapecie znalazłam parę śladów z krwi ale nawet nie mam jak sprawdzić czy to Fiony. Nigdzie indziej nic nie wypatrzyłam. Równie dobrze może to być krew Tośka albo mojego męża. Ale ja już myślę tylko o Fionie :|
Przeprowadziłam dziś z Tośkiem męską rozmowę, chciałam się dowiedzieć czy nie lubi wszystkich kotów, czy tylko Fiony. Nie dostałam żadnej odpowiedzi, tylko jak zwykle zbulwersowaną minę pana i władcy. Wierzyć mi się nie chce jak on się potrafi zmieniać - taki przymilny przytulak, słodka kuleczka, synek mamusi, co to obejmuje łapkami za szyję...a za moment terminator, kat i prawie morderca kotów :roll: .
Poczytałam trochę o przypadkach takich jak mój i niestety nie ma optymistycznych statystyk - nie znalazłam historii, żeby kot agresor złagodniał pod wpływem kropli czy CalmAida.

Wpadam w coraz głębsze doły. Choruję, do tego dziś odeszła Magurka, o której adopcję się dowiadywałam zanim odnalazłam Fionę :cry: Paskudny dzień :(

gupismurf

 
Posty: 91
Od: Nie kwi 10, 2011 19:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 23, 2011 21:08 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

:( Paskudny, ale powoli dobiega końca, a jutro będzie nowy i może na naszej ulicy zaświeci słońce.
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Pon cze 27, 2011 0:22 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Właśnie aktywowałam ogłoszenia Fiony, ciężko mi na sercu :(

Po kontaktach z setką ludzi zajmujących się kotami bardziej niż tylko prywatnie mam coraz większy mętlik w głowie. A już tekst o tym, że mój kocur jest stary (bo ma 4 lata) wygłoszony przez studentkę weterynarii, rozśmieszył mnie totalnie :twisted: No i dowiedziałam się też innych rzeczy - podsumuję: tylko wariatka dokaca dorosłego kota i to jeszcze dorosłym kotem. A już dorosły dzikus to ostateczne zło i potwór niereformowalny :twisted:

Po kolejnej takiej budującej wymianie zdań poszłam do pokoju córy, gdzie siedziała sobie odizolowana Fiona (bo balowaliśmy w weekend i koty musiały być oddzielone, żeby Fiona miała szansę iść do kuwety :roll: ). Akurat zastałam ją w domku, więc siadłam obok i odważnie włożyłam rękę. Usłyszałam głośny syk...i nic mi ręki nie podrapało ani nie ugryzło. Szok jak dla mnie. Tosiek by mi chyba w takiej sytuacji rękę urwał i wdeptał w ziemię 8) Korzystając z okazji przez pół godziny głaskałam, drapałam i smyrałam kicię, przemawiając do niej i nawołując, żeby jednak się przełamała i dała Tośkowi prztyczka w nos.
Tak się rozochociłam tą niezwykłą sytuacją, że spróbowałam wziąć Fionę na ręce kiedy wyszła z domku. Kiedy ją podnosiłam Tosiek podbiegł do drzwi i tak zaczął walić łapami, że Fiona wyskoczyła do góry, a kawałki mojej skóry na rękach razem z nią :wink: Tak więc mam pierwsze szramy zadane przez Fionę. I co na nie patrzę to się wzruszam, bo jakby nie było to jakiś znak, że nasz kontakt mi się nie przyśnił :lol:

gupismurf

 
Posty: 91
Od: Nie kwi 10, 2011 19:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 28, 2011 21:33 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Myślałam, że krople Bacha nie działają...no to dostałam dowód, że działały. Przedwczoraj wieczór koty dostały ostatnią dawkę. Tosiek już wczoraj był pobudzony, dziś ma mega wnerwa. A Fiona znów sika :roll: Wczoraj ze strachu przede mną, bo siedziała na oknie i do niej coś powiedziałam. Po prostu się zesikała. A dziś powrót do korzeni. Kąpałam córę, Tosiek na balkonie, w domu cisza i spokój, Fiona biega po mieszkaniu. Poszła do pokoju córki i nasikała jej na łóżko. Dokładnie w to samo miejsce co na początku sikała. Wchodzę z mokrym dzieckiem na rękach a tu wszystko mokre - poduszka, kołdra i ochraniacz od strony ściany. Powódź. Dziecko jak to zobaczyło w ryk od razu. Teraz czekają mnie kolejne prania bo wszystko śmierdzi. Koszmar powrócił.
Ustalałam wcześniej z DT, że w najbliższy weekend Fionę odwieziemy o ile się nie poprawi sytuacja. Oczywiście cały czas się waham, mimo tego, że poprawy brak. Ale dziś to chyba ten moment przepełniający czarę. I nie chodzi o to, że kot nasikał. Chodzi o to, że po dwóch miesiącach pracy, oswajania, cierpliwości, wróciliśmy do punktu wyjścia. Nic tylko siąść i ryczeć :(

gupismurf

 
Posty: 91
Od: Nie kwi 10, 2011 19:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 28, 2011 21:44 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Bardzo mi przykro..........
Bardzo.
W domu będzie czy.........?

Carmen201

 
Posty: 4180
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 29, 2011 11:55 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Ja mojemu zestresowanemu kotu dalam dwie serie kropli Bacha - wtedy nastapila poprawa, a agresywnemu CalmAid w syropie, ale on nie dziala od razu, trzeba poczekac ok tygodnia, do tego Felliway do kontaktu. To ze CalmAid u mnie dziala widze, jak odstawie na dluzej (po jakims miesiacu zaczelam dawac co drugi dzien, ale jak zrobilam kilkudniowa przerwe to znowu agresor siedzial na grzbiecie rezydenta z wbitymi w niego zebami :evil: )

Jezeli chcesz o kotke walczyc to sprobuj, ale rzeczywiscie moze lepiej nie meczyc i kociastych i Was i oddac kotke do DT :(
Obrazek

Dzo

 
Posty: 60
Od: Pon paź 10, 2005 12:44

Post » Czw cze 30, 2011 21:01 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Chciałam dziś wstawić całkowicie radosny wpis. Ale będzie i radośnie i niewesoło.
Radośnie i najważniejsze - jeszcze sama w to nie wierzę - moje jojczenie do znajomych przyniosło skutki. Fiona dostanie miejsce w DT w Krakowie, będzie miała swój osobisty pokój z oknem i kontakt z człowiekiem :1luvu: Nadal będziemy szukać dla niej domu stałego ale jak się oswoi będzie znacznie łatwiej. Dom tymczasowy w pełni wykwalifikowany, znający się na adopcjach i szukaniu domów stałych. No i pełen optymizmu 8)

Tak więc całe popołudnie chodziłam radosna jak skowronek. A tu niespodzianka. Była u mnie koleżanka, z zegarkiem w ręku 15 minut. Przez ten czas pokój mojej córki był otwarty, Tosiek na balkonie zamknięty. Wchodzę do pokoju i już czuję mocz. Fiona znów nasikała małej na poduszkę i to tak, że przesikała nawet materac :| Poprzednia pościel jeszcze nie wyschła a tu nowe pranie załadowane. Najgorsze z tym materacem, dziecko musi spać z nami, bo wszystko zasikane :|
W czym tkwi problem tej kotki? No przecież jak ją weźmie ktoś mniej cierpliwy, to ją po pierwszej takiej akcji zwróci :(

gupismurf

 
Posty: 91
Od: Nie kwi 10, 2011 19:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 30, 2011 21:52 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

W nowym domu nie musi tak być, jeśli zniknie przyczyna stresu, czyli Tosiek. Nie martw się na zapas.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15257
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt lip 01, 2011 13:15 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Oby! Ja jestem mistrzem podejścia realistycznego (czyt. zawsze sprawdź co może pójść nie tak) 8) .
Właśnie obmyślam plan zachęcenia kici do wejścia do transporterka :twisted: Trzymajcie kciuki, żeby poszło bezproblemowo, co by oszczędzić stresu i kotce i nam :D .

gupismurf

 
Posty: 91
Od: Nie kwi 10, 2011 19:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 02, 2011 11:37 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

I jak poszlo wsadzanie do transporterka? - bo mialam pomysl zeby z drugiej strony postawic Toska i wtedy sama by weszla :twisted: no wiem to glupi pomysl.
Jezeli uprzedzilas DT ze kotka sika, to nie powinni byc zaskoczeni, gorzej jezeli tego nie wiedza. Wiem na ile uciazliwe i niewygodne zapachowo :D jest sikanie kota, bo jeden z moich kocurkow nas tym 'uszczesliwial' przez jakis czas na poczatku (dwie walizki, narzuta, dywan i buty wylecialy woniec na smietniku). Ale mozliwe, ze rzeczywiscie w nowym domu nie bedzie siusiac. Ciekawe jest to, ze siusia na lozko Twojego dziecka - moja przyjaciolka miala kotke, ktora tez 'oznaczala' glownie lozko dziecka, moze w tym jest problem? nie pasuje jej zapach dziecka?
Napisz jak kotce w nowym domku sie wiedzie.
Obrazek

Dzo

 
Posty: 60
Od: Pon paź 10, 2005 12:44

Post » Sob lip 02, 2011 19:28 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Oczywiście, aktualny opiekun wiedział od początku o obsikiwaniu. Nie zataiłabym takich informacji, bo nie każdy ma ochotę na kocie zapaszki :twisted: Ale, że DT zahartowany w kocich bojach, siki i inne wybryki mu nie straszne podobno 8) .

Wymyśliłam, że przegonię ją spod kanapy (przegonię, dobre sobie, po prostu odsuwam kanapę i mówię miłym głosem :Fionka, Fionka" a ona zwiewa 8) ) i podstawię jej ulubiony domek. Wpadła do domku z kartonu a pod jego wyjście postawiłam transporterek i kicia pięknie wpakowała się do transporterka :mrgreen: Na szczęście wpadliśmy na pomysł, żeby wyścielić kanapę w samochodzie folią malarską bo kicia nie wytrzymała i posikała się w drodze.
Nowy domek full wypas - pokoik jasny, umeblowany (od razu chciałam zostawiać folię, żeby przykryć co nieco, ale ponoć nie trzeba :twisted: ), osobisty drapak-wieża :mrgreen: . W każdym razie nowy opiekun tymczasowy specjalizuje się w oswajaniu dzikusów, po długiej rozmowie jestem dobrej myśli. Zwłaszcza, że robi przepiękne zdjęcia - więc i pod tym względem Fiona dostała świetną szansę. Mam nadzieję, że podrasowana psychicznie i wizualnie znajdzie świetny dom za jakiś czas.

Za to u nas w domu pusto i smutno. Tosiek powąchał obsikany transporter i natychmiast pobiegł pod kanapę. Zaczepiał łapą i sprawdzał wielokrotnie, gdzie jest Fiona. Co jakiś czas wraca i cała akcja zaczyna się od nowa. Jest totalnie zdezorientowany :| Zobaczymy jak minie noc, bo dzisiejszej dał tak popalić, że prawie nie spałam tylko biegałam Fionie na ratunek :?

Smutno mi ale i tak o niebo lepiej z myślą, że kicia dostała szansę. Że może to moje wyciągnięcie jej z piwnicy nie było całkiem bez sensu a było tylko jednym z kroków do normalności? Czas pokaże. W nowym DT są dwie kotki, oswojone z totalnych dzikusów. Zobaczymy jak się ułożą kocie relacje :wink: Ważne, że nie mają wstępu na włości Fiony :D

Jak dostanę jakieś wieści, to skrobnę co nieco. Teraz proszę o kciuki, żeby okazało się, że kicia w nowym domu znormalniała i odetchnęła :ok:

gupismurf

 
Posty: 91
Od: Nie kwi 10, 2011 19:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 02, 2011 19:37 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

:ok: :ok: :ok:

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Nie lip 03, 2011 18:30 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

gupismurfie, czytałam cały czas. Mam nadzieje, ze DT sobie poradzi i dla was wszystkich skończy sie to dobrze :ok:
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 03, 2011 21:31 Re: Dokacanie dzikusem, KOCIE WALKI, POMOCY!

Ja tez jestem bardzo ciekawa, jak sobie Fionka poradzi, ale też jak Tosiek - czy mimo wszystko nie będzieł tęsknił do nielubianej kolezanki.
Ale wydaję mi się, że wyjście jakie wybrałaś było jak najbardziej w interesie obu futer :ok:
Ja mam kocią jedynaczkę, bo wetka- behawiorstka ostrzegła mnie, ze przy charakterku mojej koty ewentualne dokocenie może przepłacic np neurogennym zapaleniem pęcherza :evil:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16661
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 82 gości