WITAM .znów krzyknęłam ,przepraszam
Mam totalnego doła bo Lusia znów chora ,już nie wiem co mam robić ,jak sobie z tym radzić ,na nic nie starcza ,a ona cierpi

Po wczorajszych wymiotach nic nie je .
musimy zrobić mocz ,morfologie ,USG ,ma 40 stopni gorączki ,leży na królisia ,nie je ,najwyżej popije mleczka z bufetu Dżagi .
Wetka nie wyczuwa jednej nerki ,może się mylić ,może być ukryta lub tak ułożona że jej nie czuć ,druga jest za to duża
Ma świerzba.
Lusia znów na zastrzykach i kroplówkach
Smutna tak bardzo że wszystko w człowieku pęka.
Waży 1.20dkg ale jest malutka.
Dostałam pięknego e maila od dużej mojej Larwy vel Koka .
wklejam bo cudownie się czyta.
Pani Doroto
Spałam 3,5 godziny to niesamowite bo jestem śpiochem ale cóż kiedy Koka koniecznie chciała uczestniczyć w naszym życiu nocnym i absolutnie uważała że spanie w nocy nie jest najbardziej wyszukanym zajęciem natomiast polowanie na wystające spod kołderki nogi to dopiero frajda. Spałam na wdechu bo bałam się żeby jej nie zgnieść bo oczywiście spała z nami. Jest tak kochana i cudowna że sama bym jej nie oddała mając domek zastępczy dla oszukanych przez los kociaków bo jest z niej skarbek najcudowniejszy na świecie a za to że obdarowała nas Pani takim skarbem jestem wdzięczna dozgonnie. Bardzo przepraszam że tak późno wczoraj napisałyśmy ale jak Pani wspominałam u mnie w domku jest bardzo słaby internet i dopiero jak Ola z Łukaszem pojechali do siebie to puścili wiadomość bo ode mnie zdjęcia szły by chyba ze trzy godziny i pewnie by było szybciej bo dzieciaki nie mogli rozstać się z kicią. W ciągu dnia Koka była spokojna pobawiła się troszkę z Łukaszem i wyznała miłość mojemu mężowi który jest nią zachwycony bo Koka była jakby prezentem dla niego na dzień ojca a właśnie jego wybrała sobie za Pana a mnie za ofiarę bo ja na każde jej miauknięcie stoję na baczność bo wydaje mi się że jak płacze to jest nieszczęśliwa. Bardzo chciałabym żeby była naprawdę szczęśliwym kociakiem chociaż po Pani cudownym domku trudno będzie spełnić to marzenie. Ma Pani w sobie tyle ciepła i miłości że bałam się że nie dam rady zastąpić jej tak cudownego domku jaki miała u Pani. Z technicznych rzeczy to melduję że z kuwetki korzysta bez problemów załatwiła już wszystkie swoje potrzeby czyli nie ma kłopotu z tym że ze stresu nie może się załatwić. Z jedzonkiem też specjalnie nie ma problemów lecz suchego nie ruszyła nic ale zjadła troszeczkę saszetki i kurczaka gotowanego a zamiast wody piła rosołek (bez przypraw) z tego gotowanego kurczaka. Oczywiście bardzo dokładnie sprawdziła czy jest możliwość przedostania się za siatkę na taras i kurcze nie udało jej się bo dzieciaki bardzo profesjonalnie zabezpieczyli drzwi i chyba z tego powodu nie była zachwycona ale zaraz zajęła się innymi problemami bo Pani nawet nie wie jaki to problem jak się Koka nie może zmieścić w jednej doniczce razem z kwiatkiem a ponieważ kwiatek nie chciał wyjść z doniczki to stwierdziła że trudno położy się na parapetowym posłaniu (tylko w jej ocenie to posłanie dużo lepiej by wyglądało i na pewno byłoby wygodniej gdyby leżało w tej cudownej doniczce).
Pani Dorotko mam cudowne przyjaciółki które ogłosiły się matkami chrzestnymi Koki i chciały by zakupić dla niej prezent na jej przyjazd do naszego domku lecz tak naprawdę wszystkie zakupy dla Koki zostały już zrobione i tak naprawdę nic już więcej nie potrzebuje i tak sobie pomyślałam że i tak będą chciały coś jej podarować więc może jeżeli Pani pozwoli chciały byśmy w jakikolwiek sposób wspomóc kotki którymi się Pani opiekuje to byłby wydaje mi się najlepszy prezent dla Koki. Oczywiście mogłybyśmy pokupować jedzonka zabawki czy wykupić karnet u weterynarza ale tak myślę że Pani najlepiej wie co kociaczkom potrzeba najbardziej. Chrzciny odbędą się w następnym tygodniu i poprosiłam koleżanki żebyśmy pozbierały do koszyczka troszeczkę gotówki i chciałybyśmy przesłać je do Pani żeby wspomóc inne kociaczki. Jeżeli nie był by to problem to przesłałybyśmy ten koszyczek na Pani konto czy jak Pani woli przekazem pocztowym ale bardzo bym prosiła żeby Pani zadecydowała o formie prezentu.
Bardzo proszę się na mnie nie gniewać że daję taką sugestię ale wiem że fundacje wspomagają swoje domki zastępcze ale tych pomocy to nie ma tak dużo żeby pomóc każdemu kotkowi czy pieskowi. Bardzo proszę się nie gniewać ale nie ma potrzeby kupować naszej kici więcej rzeczy a Pani na pewno spożytkuje ten prezent bardziej funkcjonalnie (może następny kotek będzie potrzebował pomocy).
Pani Dorotko jeszcze raz dziękuję że mogliśmy od Pani dostać najcudowniejszą psotnicę świata.