Mroczku, Mroczku! Tak bym chciała zobaczyć cię w pełnej krasie, wyluzowanego, wylegującego się na posłanku albo rozbawionego z Dużą albo Badylkiem!
Przyczajony za kanapą wzbudzasz we mnie poczucie winy, że zafundowałam ci taki stres
Ale nie było dla ciebie miejsca i nie ma jeszcze bardziej.
Najpierw zabrali ci garaż, teraz zabierają stołówkę. Zmieniają siatkę na taką, żeby koty nie mogły przechodzić dziurami. Został ci tu tylko krzak i wgłębienie przy piwnicznym zamkniętym okienku. Nie miałbyś żadnej ochrony przed deszczem czy zimnem. I jeszcze są tu gromady biegających i krzyczących dzieciaków, których się bałeś.
Uwierz, nikt ci nie zrobi krzywdy. Oswajaj się szybko i będziemy ci szukać najlepszego domu na zawsze.