Ja to trafiam znów na same nawiedzone baby których koty auto potrąciło
ale to tylko tego bo inne koty żyją 
ostatnio jedna to mi wypaliła że jak ona słyszy że ktoś koty w mieszkaniu trzyma i nie wypuszcza to się denerwuje (jak po usłyszeniu ode mnie że wolę jednak domek niewychodzący - szkoda że byłam w restauracji akurat bo bym użyła ostrzejszych słów - nie muszę chyba mówić że jej kotka zginęła potrącone ale jak się baba tłumaczyła dlategio że była ślepa na jedno oko i do tego w ciąży to jej odbiło... litości... szkoda tylko kota który do niej trafi... )
. Faktycznie, jak opiekowałam się Herbatniczkiem, to tak usiłowałam wtedy przekupić TŻ, który strasznie nie lubi sprzątać po kotach, a mamy dyżury tydzień na tydzień. 
