Małe po odrobaczeniu już. TŻ dzielnie zniósł wszystko...za drzwiami.
Po uzgodnieniu z wetem,zamówiłam Zelix (?) tak to się pisze? dla Nastki. Musi,koniecznie musi dostać coś na wzmocnienie.Wiem,są tabletki,syropki i takie tam.Ale nie mogę jej ciągle coś pchać w różne otwory prócz doopowego.Ona na widok mnie ucieka.Kropelki ciągle podajemy do oczek,sreberko do buziuni...Ech, kot biedny bo człek wredny

Z ideologią "na zdrowie".
Igiełki pakują się do łózka i to mocno. Rączki precz ode mnie jak leżę.Ale posuń się jak wchodzę bo małą ,mizerna doopeńkę nie mam gdzie położyć.Wszak twoja (o zgrozo

) jest duuuuuuuża.
Igiełek od wczoraj robi podchody do Kajki.Opisałam wcześniej jej reakcję. Dziś został wylizany i utulony. Z pewną dozą nieśmiałości terminator to robił.

Jednak przybycie w tym samym celu Iguni zachwiało ludzkimi

uczuciami Kajuni. Dwa tulące się gnoje to za dużo. Jakieś pozory wszak należy zachować.
Igunia ślicznie korzysta z drapaka.Igiełek woli pazurki obgryzać.
Telefony są i na telefonach się kończy.
O kciuki poroszę i dobre myśli.Bo u Niusi rezydentka mocno przeżywa dokocenie i troszkę zdrowie siadło. Boją się czy Niusiunia nie podłapie.Dziewczynki (a szczególnie Niusia) dogadują się. Mała wlazła do domu jak do siebie a kocia to jest "jej kot". Drętwieje mi w środku wszystko jak dzwoni telefon z DS.I to jeszcze w środku dnia.