Myślę, że Twoi znajomi się nie znają

Według legendy maine coony są skrzyżowaniem kota z szopem praczem, a jak się patrzy na norweskie leśne to na upartego można byłoby się pokusić o przypuszczenie, że to krzyżówka kota z lisem (bo mają troszkę dłuższe pyszczki niż MCO)
A ja chyba już kompletnie zwariowałam. Dwie godziny temu poszłam do sklepu i wróciłam z młodą koteczką. Zakiciałam na nią, podeszła i zaczęła się miziać. Może mieć 6-8 miesięcy, ma już stałe ząbki (jest mniejsza od mojej Zazi, która ma 11 miesięcy, ale jest bardzo drobna). Kotunia jest prześliczna, bura, z różowym obramowanym czarnym nosku i bursztynowych oczach. Ma czyste uszy i futerko. Niestety wet koło mnie był już zamknięty, więc nie mogłam zrobić lepszego przeglądu. Najgorsze jest to, że nie mam jej jak odizolować. Próbowałam zamknąć ją w łazience, ale bardzo płakała, a poza tym tam jest potwornie duszno. Teraz siedzi lekko przerażona i burczy jak tylko któryś z moich domowników się poruszy. Najbardziej zainteresowana jest Zazi i moje psiaki. Widziałam ją już od kilku dni, wychodząc z psami na spacer, ale nigdy jak byłam sama. W mojej okolicy nie ma wolnożyjących kotów, bo wymienili okienka w piwnicach na uchylne i koty nie mają jak wejść

Kotka jest ewidentnie domowa, miziasta. Trochę się boję, że zwędziłam komuś kota

Zdarzają się niestety osoby nieodpowiedzialne, które niemalże w centrum miasta, wypuszczają swoje pupile

Jutro niestety muszę iść do pracy, jak mała nie będzie zbyt wystraszona to po powrocie zabiorę ją do mojego weta i trzeba będzie szukać jej domku. Ja niestety nie mogę sobie pozwolić na ósmego kota. Mam nadzieję, że domek znajdzie się zanim zdążę się do Małej przyzwyczaić. Zazi też miała być tymczasem...