Tuż po 23:00 zadzwoniła do nas miła Pani, która pomagała nam już wcześniej, z informacją że pod jej oknem jest kot, wygląda jak Bacuś i chyba nawet reaguje na to imię (zawołała go i zadarł ogonek!), wyrzuciła mu przez okno trochę karmy i zjadł. Niestety, mimo,że wyszliśmy tak szybko jak mogliśmy, (5 min.) kiedy doszliśmy na miejsce, okazało się, że kotek już sobie poszedł.

Mimo ponad półtoragodzinnego kiciania i szukania w okolicy wskazanych bloków i przedszkola, nie pojawił się więcej.

Ale to już wyraźny ślad! Spróbujemy poszukać go jeszcze rano - teraz był najedzony, więc pewnie dlatego nie chciał się pokazać. Chyba czas na klatkę łapkę!

Jak sądzicie, czy ustawienie jej pod oknami tej Pani byłoby dobrym pomysłem? To jest teren przydomowego ogródka (trawnik z iglakami, otoczony żywopłotem, jak to pod blokami.)
Dzięki za pomoc Asiu i za wszelkie informacje, jesteś wielka!!!

Trzymaj kciuki, żeby okazało się, że udało nam się zlokalizować naszego uciekiniera. Namiary na klatkę mam, tylko totalnie nie umiem jej obsługiwać. Będziesz mogła w razie czego nam pomóc? Ew. gdyby złapało się coś nie wyciętego, można by zawieźć do Koterii, z tym, że niestety nie mamy samochodu.

I nie wiem , jak tam jest z terminami - jeśli mam zwierzę, a termin jest długi, to muszę je wypuścić i łapać jeszcze raz? Czy czeka w Koterii na zabieg?