Tosza pisze:Przyznaję sie, molestowałam dziś werbalnie panią prezes w sprawie kotów, bo to jakis feralny dzień był dziś

. Wynegocjowałam miejscówkę w klatce na kociarni dla młodego kota z ( podobno) raną pooperacyjną na nodze, ale nie skorzystam, bo kot jest w schronisku. Jest podobno biało-szary, przyplątał sie na podwórko przy Heltmana, rodzina karmiła, bo sprawiało to radośc dzieciom, z którymi się bawił, ale do domu nie chcieli wziąć, bo... mają dzieci

Poprosiłam siostrę "opiekuna" o przekazanie, że zabiorę kota do fundacji, tylko że potrzebuję pieniędzy na opiekę, kastrację, szczepienie itd, bo inaczej będę musiała sama zapłacić, a naprawdę nie mam czym. Okazało się, że kot jest w schronisku na obserwacji, bo ugryzł dziecko. podobno jeszcze nie wiedzą, czy go zabiorą po kwarantannie. O ile będzie co zabierać za te dwa tygodnie
Są jeszcze trzy kociali z dzupli ( takiej normalnej, w drzewie). Pani wyłowiła z dziupli kilka dni temu, oswaja, ale rodzi na dniach i zaradny mąż miał je wywieźć w niedzielę na giełdę. Wynegocjowałam dwa tygodnie. Jutro beda odrobaczone, za tydzień zaszczepione, ale juz teraz na gwałt szukają domu, bo nie ma co z nimi zrobić. Jutro postaram się zrobic zdjęcia, mam tylko takie z komórki, jedna to krówka, ale pozostałe dwa zjawiskowe. podobno same dziewczyny. Ogłaszam konkurs na dziuplowe imiona ( Sroka( czarno-biała)?, Sójką? Kawka?).
Kobierzyśkie zaszczepiłam dziś na kredyt, informujac, że zapłacę, jak uzbieram pieniądze

Obyło się bez wiywisk
