Dzięki serdeczne za porady.
Popytam się sąsiadów i znajomych (u nas kotów dużo), czy ktoś też nie chce kota "wyciszyć", może by się na spółkę kupiło.
Zajrzałam do Chrumci, biedulka śpi, bo w nocy popłakiwała to krążyłam cąły czas a koty dyżurowały pod drzwiami, ale nie były agresywne. Mućka (rezydentka) nawet popłakiwała do niej. Niestety nie próbowałam doprowadzić do konfrontacji. Gdyby się coś zadziałało, byłby to dla koty dodatkowy stres, a mogłabym mieć problemy z wyłapaniem całego towarzystwa.
Co do kropli - rzeczywiście zapytam Ryśki, bo na kroplach napisane 4 x, ale jak można częściej to czemu nie. Ja mam teraz do pracy tłumaczenia, które w domu "obrabiam", to dałabym radę podawać.
Rozmawiałam przed chwilą przez telefon z koleżanką, której kotka ma chyba 10 lat (nie pamiętam) a calkiem niedawno okazalo się, że jest białaczkowa...
Kocia jest niewychodząca, nie miała kontaktu z innymi kotami, jest od 2 miesiąca życia w tym samym domku... czyli zawsze musiała być "plusowa". Czuje się doskonale. Moja koleżanka na początku bardzo się wystraszyła słowa białaczka... ale ponieważ kotka nic sobie z tego nie robi, rządzi całym domem jak zwykle, to jest znowu "jak zwykle".
Obiecała mi przesłać zdjęcia swojej "białaczkowej" jako dowód, że białaczka kocia to żaden wyrok...
To właśnie ta koteczka o wdzięcznym imieniu Wąsik, zjadła tyłek barankowi wielkanocnemu upieczonemu przeze mnie... no, mięsożer prawdziwy, baranina tyż mięso
