Pasibrzucha pisze:Czy takie studia nie utrudniają życia, kontaktów z człowiekiem? To nie jest tak, że gadasz z kimś i od razu doszukujesz się w nim jakichś jednostek chorobowych?

Ludzie myślą, że tak to właśnie wygląda

a to kolejny stereotyp. Owszem na pierwszym czy drugim roku szukasz potwierdzenia tego czego się uczysz w ludziach, ale to nie są w tej fazie jeszcze żadne choroby, bardziej ogólne mechanizmy zachowania ludzkiego, typy temperamentalne itp ciekawostki. A im dalej jestem na studiach tym większy mam dystans do siebie, swojej wiedzy i ludzi. Nie, nie doszukuję się w ludziach chorób, nie analizuję każdego z kim rozmawiam. Mam wręcz przeciwnie. Często myślę sobie, że oj daleko daleko jeszcze do zbaurzenia

tzn prawdziwa choroba psychiczna to nie żart. Poza tym kto powiedział że nam się chce tak każdego analizować i bawić się we Freuda?

nikomu się nie chce, mozna by zgłupieć. Poza tym fajniej jest skupiać się na zwyczajnej rozmowie.
No i jest jeszcze taki stereotyp, że czytamy ludziom w myślach, albo wystarczy jedno zdanie i wszystko wiemy

Bzdura, brednie i głupota

żeby człowieka poznać tak normalnie to trzeba wiele czasu, a co dopiero jeśli chcemy poznać czyjeś wnętrze...
I jeszcze jeden stereotyp-psycholog/psychiatra sam ma ze sobą problemy- ludzie z tego zawodu są tylko ludźmi, wychowują się w różnych środowiskach, przeżywają różne problemy życiowe, więc tak jak każdy inny człek mają swoje osobiste problemy, ale przecież nikt nam resetu nie zrobi przed rozpoczęciem pracy prawda? musieliby produkoać psychologów w fabrykach

zresztą chyba dobrze że znamy życie

nikt nie wymaga od lekarza żeby był stuprocentowo zdrowy, czy od dentysty żeby nigdy mu się ząb nie popsuł.