Byłam dziś w odwiedzinach u Buraczka.
Jazda po godz 14 autobusem do lecznicy
przez całą Warszawe to po prostu dramat.
Gdy weszłam do pokoiku, to Burasek spał sobie na boczku
i sączyła się kroplówka dożylna.
Pomimo otwarcia klatki i pogłaskania jego po główce
nie było żadnej reakcji. Dopiero jak podstawiłam pod nosek
miseczke z surowym indykiem to szybko wstał na nózki.
Pojadł tego mięska, pózniej otworzyłam mu tacke Animondy dla
maluchow, zapach zaleciał niesamowity to próbował lapeczką sobie cos skubnąć.
To mu wyłożyłam do miseczki i troszek zjadł.
Co do wyglądu Buraczka to juz nie był odwodniony, ale jak dla mnie to żle wygląda
oczki ma cały czas przymrózone, takie małe szpareczki
wyjełam mu troche ropki i zaschniete śpioszki z oczu.
Jest bardzo smutny , ale układał się na boczku do głaskania i wyginał pysio do góry zebym go mogła głaskac pod bródką. Oczywiscie mruczał i ugniatał kluseczki.
Rozmawiałam z lekarzem, ten płyn co był w brzuszku to miał zabarwienie krwiste. Wet powiedział, że nie można na 100% wykluczyc Fipa, bo on ma bardzo duze leukocyty.
Poprosiłam o badania krwi i zaraz je wpisze do wątku.
Dziś o 20 , Buraczek będzie miał robione USG, żeby wykluczyc że nie ma tam chłoniaka.

Mam zadzwonic o 21 i dowiedziec się o wynik USG.
Bardzo się martwie o buraska, bo wyglada na bardzo chorego.
Prosze trzymajcie kciuki o wynik usg.
Zawiozłam mu 10 - gourmetów, 3 tacki -Sheby, 6- saszetek felixa i 4 tacki animondy i 2 tacki od mojego Mruczka animondy nerkowej.
Jeszcze lezy na jego klatce jedzonko od jamkasicy.
Tego żarełka to wystarczy spokojnie na 10 dni.
Zaraz wstawie fotki biduleczka.