kochani, udało się
wielkie, przeogromne, wszystkoogarniające i czołobitne podziękowania dla jamkasica, która zasługuje na podziw wszelaki i uwielbienie, nie przesadzam!
na cmentarzu byłam dużo wcześniej, dłuuugo czekałam na pojawienie się
Buraka, nawołałam przy okazji wszystkie pozostałe okazy

Burak stawił się w momencie, w którym jamkasica (peany

) podjechała. Złapałam gołymi rencami i wsadziłam bezproblemowo do transportera. Niestety, nie zdążył zjeść przynęty
Żadnego problemu z nim nie było. Kiedy się zorientował, że jest zamknięty, chciał się wydostać i wypchnąć połamane drzwiczki mojego pudła, ale nie udało mu się. Po chwili się uspokoił i całą długą drogę przeleżał w transpo zwinięty w kłębek.
W poczekalni drzwiczki były otwarte i głaskałyśmy go z jamkasicą, był trochę przestraszony, ale b. spokojny.
Została podjęta próba pobrania mu krwi, ale z powodu odwodnienia się nie udało ;/ dostał kroplówę (jamkasico - jesteś wielka i wszechogarniająca). Ma sporą nadżerkę na języku. Jutro będziemy się dowiadywać, co się w jego sprawie zadziało.
Buraczek był bardzo dzielny i spokojny, wkurzył się tylko, kiedy mu żyła poszła przy próbie wzięcia krwi
Poza tym odsyłam na jego wątek
