Catnaperko

, dziękuję!!!
Madziu

, króciutko odpisałam Ci w wątku schroniskowym.
Do głowy nie przyszłoby się obrazić za Twój post!!!
Ja również miałam bardzo mieszane uczucia jeśli chodzi o pozostawienie Smuzi u siebie.
Napiszę szczerze, że nie marzyłam o tym, ale jak już pisałam uznałam, że to (w zaistniałej sytuacji) najlepsza dla kotki decyzja, a z mojej strony najbardziej odpowiedzialna.
Jeśli chodzi o kwestie utrzymania mojej siódemki, problemu nie ma. Jest nawet miejsce dla jednego tymczasika. Bo absolutnie graniczną liczbą jest dla mnie ósemka. Jeśli zostałby kolejny kot, musiałabym zakończyć tymczasowanie (by nie ryzykować dziewiątego), a tego bym nie chciała!!!
Pragnę uspokoić, ja radzę sobie dobrze. Oczywiście kosztem wyrzeczeń, ale to moje wybory!!! Staram się też wspomóc grosikiem tam, gdzie go mocno potrzeba.
Moje koty i tymczasy jedzą dobrą karmę, są pod stałą opieką wet, mają systematyczne szczepienia i badania krwi profilaktyczne, odrobaczanie, odkłaczanie i wszystko czego im trzeba, no i moją przeogromną miłość...
Choć oczywiście nie twierdzę, że jestem super domem

, ale dobrym na pewno. I naprawdę odpowiedzialnym.
Zazwyczaj biorę do siebie tymczasy w poważnym stanie, wymagające kosztownego leczenia i wówczas zazwyczaj wspomagam się bazarkami. Na leczenie rezydentów np. ukochanego Jerzyka (długa walka o życie Jerzyka - PNN. A miałam wówczas śmiertelnie chorą Anielkę, której koszty leczenia również były bardzo wysokie) nigdy nie zorganizowałam nawet bazarku. Nigdy też nie prosiłam o pieniądze dla moich bardzo chorych tymczasów, nigdy nie zwracałam się do żadnej Fundacji o pomoc finansową (w całej historii mojego tymczasowania Anielka otrzymała z aukcji cegiełkowej ok. 430zł, Mgiełka 240zł za fakturę z Laboklinu, Smużka 150zł za sterylizację - to od Kotyliona

, który zawsze uprzedzał te moje potrzeby oraz Józio z Szydłowca zwrot kosztów operacji, chociaż Fundacja proponowała pokrycie kosztów całego leczenia - nie zgodziłam się na to, bo bied w potrzebie jest wiele.)
Napisałam to do Ciebie, ale i do wszystkich, którzy, w trosce o mnie, poczuli się zaniepokojeni moją decyzją.
Kiedy brałam pierwszego tymczasika z Łodzi też miałam 7 rezydentów.
P.S. Natomiast Józia zatrzymałam ze względów absolutnie egoistycznych

sprawiamy sobie wzajemnie całe mnóstwo radości. Ostatnio nawet moja wetka "zalecała" mi, bym jej nie zgubiła w morzu kocich nieszczęść. No, to wzięłam sobie jej słowa do serca - bardzo dosłownie

Oczywiście Smużkę również bardzo kocham, ale nie zostawiłam jej "dla siebie", co oczywiście niczego nie zmienia!
Przepraszam, że tak ordynarnie napisałam o tych pieniądzach (kwoty etc.), ale wiele z Was wie dlaczego 