Od dzisiaj telefon po Oseski dzwoni i dzwoni- kurcze szkoda, że takiego wzięcia nie mają koty dorosłe i podrostki. Rudy i jedna dziewuszka już są zaklepane, za tydzień w piątek odbiór.
I oczywiście nie może być wszystko takie piękne- mój Bezo się pochorował

Wracam do domu , a tu niespodzianka- wymioty i mój kot jak sto nieszczęść wygląda nie daje się dotknąć do brzucha, płacze. Pierwsze co przyszło mi do głowy to, że się za kłaczył- bo sierści z niego leci bardzo, bardzo dużo. Podałam mu parafinę i na wszelki wypadek no-spę. Po godzinie znowu zwymiotował

, postanowiłam jechać jednak do weta. Zanim się zapakowaliśmy to już miał ostrą biegunkę

. Kurcze jestem taka przewrażliwiona, mam nadzieję, że to nic złego.
Dostał Biotyl i Papawerynę oraz płyny podskórnie. Jadł tylko suchą karmę oraz surowe mięsko. Nie ma możliwości nic innego zjeść- kwiatków w domu nie mam, na podwórko jeszcze nie chodzi. Ech.....