Na szczęście sytuacja się wyjasniła znim pojechałam na kraniec drugiej strony warszawy.
Otóż chciałam przesunąć spotkanie, bo bym się nie wyrobiła. Napisałam smsa, a ponieważ telefon był wyłączony postanowiłam zadzwonić na numer stacjonarny z ktorego wczoraj do mnie dzwoniła pani.
Odebrała pani (inna niż wczoraj) i zapytała mnie "o co mi chodzi" i zrobiła wielkie oczy gdy się dowiedziała o adopcji kota. Okazało się, że:
-osoba K.G. z ankiety adopcyjnej to dziewczynka z gimnazjum, kolezanka syna pani
-numer telefonu komórkowego podany w ankiecie adopcyjnej to numer własnie jej syna, ktory przechodzi teraz mutację i przez telefon brzmi jak dziewczyna.
-numer telefonu stacjonarnego to dom w ktorym mieszka pani, a adres pod ktory miałam iść jest zupełnie gdzie indziej.
Pani powiedziała, ze widocznie dzieci bez wiedzy rodziców zorganizowały sobie adopcję kota.
W tej sytuacji chyba o adopcji nie ma mowy, co?

Jeśli macie jakiegoś emaila do tej pani (oczywiście innej niż K.G, ktora jest osobą niepełnoletnią) to warto wyjasnić sytuację i wtedy mogępójść, ale na spotkanie z osobą dorosłą i decyzyjną. Natomiast jeśli email jest też do K.G to chyba juz nie ma co wyjasniać..
Za Mondka nieustanne

gdyż cudny jest przebardzo
